14:49 / 19.06.2002 link komentarz (2) | Mailowe dyskusje o sensie prowadzenia nloga:
"> Wlasciwie nie widze sensu pisania nloga dla znajomych. Jedni beda sie
> niewiadomo czego w nim dopatrywac (K., T., D.,0), innym zas on
> jest zupelnie niepotrzebny (IMO nonsensem jest doszukiwania sie w nlogu
> jakichkolwiek informacji o drugiej osobie,0).
Nawet, jesli ktos swiadomie kreuje cos i dokonuje pewnej autocenzury
przy selekcji informacji, to to, co ktos wybiera i w jaki sposob stara
sie to przedstawic, mowi o tym czlowieku dosc duzo.
Dla wiekszosci osob logi sa, jak zauwazam, sposobem na komunikacje ze
znajomymi. Caly urok polega na dwuznacznych sugestiach - pisaniu o
jakiejs osobie tak, ze mozna sie domyslac, o kim mowa, ale nie jest
sie pewnym. Ludzie czytaja nlogi znajomych w nadziei, ze cos
przeczytaja tam o sobie albo o innych, ktorych znaja. Ludzi rzadko
interesuje drugi czlowiek. Interesuja ich mysli drugiego czlowieka o
nim samym."
Mój rozmówca komentuje także wampiryczne afery:
> Moj komentarz: zauwazylem, ze im bardziej osoba stara sie pokazac, jak jest
> zniesmaczona historia, tym baczniej obserwuje historie.
Ma rację. Ja się szykuję do zerwania kontaktów z "mroczną częścią Sieci". Zabawa została wyeksploatowana, w życiu pojawiły się rzeczy ciekawsze, bardziej realne, pożyteczniejsze.
Ponad trzydzieści stopni w cieniu. Bliskość letniego przesilenia. W domu jest chłodno; wszystkie żaluzje zasłonięte. Acheront chłodzi się ręcznym, małym wiatraczkiem, gadżetem przywiezionym z jakiegoś szkolenia. Jeden z nielicznych prawdziwie użytecznych gadżetów.
Ostatni pewny dzień laby. Jutro mam dzwonić; nie wiem, czy każą się zgłosić natychmiast (wątpię,0), czy od poniedziałku, czy od lipca. Tak czy inaczej, mam tę kasetę z buddyjskim wykładem do dalszego przepisywania. Jestem właśnie na rozważaniach, czy gdyby odebrać człowiekowi wszystkie zmysły, jakimi odbiera świat, można by o nim nadal powiedzieć, że by istniał.
Podobno desensybilizacja jest straszną torturą. Człowieka umieszcza sie w odpowiednim kombinezonie i zawiesza w cieczy; nie docierają do niego żadne dające się odróżnić wrażenia słuchowe, wzrokowe, dotykowe, kinetyczne - pełne zawieszenie w próżni. Umysł podobno szybko panikuje w takim stanie. Nie sądzę, że bym się temu oparł, ale byłoby ciekawe doznać na chwilę takiego stanu i poznać ten rodzaj paniki.
|