00:27 / 20.06.2002 link komentarz (1) | Powracam. Nie dokonczylam ostatniego wpisu. Nie moge tak po prostu odejsc, bo moja negatywna energia moze zostac rozladowana w nieprawidlowy sposob.
Czasami mam mu ochote wszystko wygarnac, przedstawic obrazek po obrazku jak czasami cierpialam/potrzebowalam go/dotykaly mnie jego slowa (niepotrzebne skreslic,0). Jestem taaaaka wkurzona.
I zakochana jednoczesnie. Chyba zdaje sobie sprawe z tego, ze to nie bedzie trwalo wiecznie. W tym momencie trace sens wszystkiego. Pojawia sie dolek, smutek, lzy. Nie chce uzalezniac swojego szczescia od chlopaka.I znowu moja wrazliwosc.. Widze, jak bardzo jest zaklopotany kiedy placze...
Nie moge wiecej o nim pisac, nie potrafie.
Czy ten wpis przypomina kartke z pamietnika 'ograniczonej w mysleniu co do jednego malolaty'?
God damn it...
|