16:08 / 20.06.2002 link komentarz (0) | Rozmawialam z Hanym.
Przyszedl pod moja grozba (o jejku..,0)
Z drugiego konca miasta w taki upal
To juz jest cos
Mimo wszystko wcale nie jest dobrze, nie,nie. Nawrzucalam mu troche - w koncu.
Zamknelam oczy, wzielam gleboki oddech, powiedzialam "zegnajcie" mojej naiwnosci i dobremu serduszku
I do dziela..
Wiecie? Poszlo mi calkiem niezle
Nie obylo sie jednak bez kilku malych lezek na zakonczenie - co ja poradze, same pchaly sie do oczu
Powiedzial nawet to magiczne, dluugo oczekiwane 11 literowe (ta liczba mnie przesladuje,0) slowo na "p".
Ulga.
Nalegal na spotkanie wieczorem, prosil, ba - wrecz sie plaszczyl!
Doskonale wiem, ze mu na mnie zalezy, ze mnie potrzebuje, ze jestem jego ucieczka
Nie prosze o wiele.. Naprawde nie jestem az taka krolewna... Chodzi o przejecie inicjatywy i zrobienie od czasu do czasu czegos spontanicznego i wymagajacego odrobinki silnej woli...
Na szczescie Hanego, rozgrzany do czerwonosci metalowy pret nie bedzie poki co potrzebny :-,0)
Slonce pali, niech dosiegnie i mnie. Frune wiec na ogrod.. |