14:31 / 21.06.2002 link komentarz (0) | Wczorajszy dzień był odpoczynkiem od Sieci. Nie takim zupełnym, prześlizgnąłem się dwa razy po co bardziej interesujących miejscach. Korespondowałem ze znajomymi. Pomysł Vincenta, aby stworzyć webring pozytywnych nlogów, jest ideą wartą wcielenia. Warto celebrować życie. Cieszyć się małymi i dużymi zdarzeniami, myślami, spotkaniami. Byciem. Nie zawsze byłem radosny. Nie zawsze potrafiłem docenić znaczenie codzienności. Teraz się w niej pławię. Stała się w pewien sposób moją Muzą, moją lubieżną kochanką, swym szeptem rozpalającą mnie do białości. Tak, jak kiedyś była nią Pani Śmierć. Nie jest to proste odreagowanie. Rzucenie się ze skrajności w skrajność. Jestem otwarty również na smutek, żal. One też się przytrafiają. Są przecież nierozłącznie związane z naszym żywotem. Nie byłoby dnia bez nocy, ani blasku Księżyca bez promieni Słońca.
Ostatnio moje dni rozkręcają się powoli. Senny poranek powolutku przemienia się w aktywne popołudnie, bym wieczorem tryskał nieposkromioną energią. Tak zaczął się dzień dzisiejszy, tak było też wczoraj. Wracając głęboką nocą z imprezy przez pogrążone we śnie ulice, pozwoliłem się otulić chłodnym powiewom wiatru – zapowiadającym ochłodzenie i burze. Przyda się trochę wytchnienia, choć według zapowiedzi temperatura nie powinna spaść poniżej 25 stopni. Dla mnie – ideał. Już nie mogę się doczekać na porządny, gwałtowny, pełen błyskawic i grzmotów spektakl. W tym roku nie było ich zbyt wiele, więc czekam z utęsknieniem. Jadąc rano do pracy zasłyszałem – mimo woli – rozmowę dwóch osób właśnie o zbliżających się burzach. Mężczyzna wyznał, że samych piorunów i grzmotów się nie boi. Przeraża go towarzyszący tym zjawiskom huragan, wyrywający drzewa z korzeniami, zrywający dachy z domów. Nie widzę większych powiązań. Owszem często wichura i burza idą w parze, ale nie jest to regułą. Burza często przetacza się w zupełnym spokoju, cisza dzwoni w uszach. Natura objawia swój majestat. Groźny i pełen dumy.
Na imprezie poznałem osobę czytającą mojego nloga. Zachęcając mnie do pójścia na gotycką imprezę stwierdziła, że będę mógł spokojnie zrobić ... upragniony striptiz :,0) Odczytałem to jako pytanie, czy byłbym w stanie coś takiego zrobić publicznie, wśród osób, których nie znam lub które znam przelotnie. Nie. Mój ekshibicjonizm jest w dużej mierze limitowany zaufaniem do osób, z którymi się bawię. No właśnie: „z” a nie „przed”. To podstawowa różnica. Moje i moich znajomych zabawy wśród klubowych tłumów dzieją się między nami. Nam dostarczają radości. Zakłopotane spojrzenia, często pełne zazdrości :,0) są jedynie tłem, stymulującym i wampirycznym dodatkiem, bez którego możemy się swobodnie obejść. Stawiamy siebie w centrum wszechświata, wyzwalamy erotyzm. Nie interesuje nas pornografia. Erotyzm to przede wszystkim gra wyobraźni. Radość z napięcia, nie z zaspokojenia. Napięcie i zaufanie.
|