16:08 / 21.06.2002 link komentarz (0) | Moja pralka ma osobowosc.
W sumie nic dziwnego, ma tyle lat co ja. Przez ten czas nawet kaloryfer nabralby charakteru, a co dopiero PANI PRALKA.
A nie ma latwego charakteru, oj nie...
Wczoraj mialysmy obie ciezki dzien.
JA: Czesc kochana, wiesz, ze dzisiaj bedziemy praly?
PRALKA: Nie bedziemy.
J: Nooooooo, plllliz, nie mam juz w czym chodzic...
P: Chrzan sie!
J: Ja tu rzadze i bedziesz prala.
P: (poderzanie szybko sie poddaje,0) Oki
Po jakims czasie
J: Cos ty, kurna, zrobila? Nastawilam 40 stopni, a ty co? Wygotowalas!
P: Sama chcialas Szefuniu, zebym prala, wiec sie teraz wal
J: Nienawidze cie swinio, obys zdechla
P: (zdycha,0)
J: Jezuuuu, zartowalam, wez i jeszcze wywiruj, a potem ci dam spokoj, cooooo?
P: (dalej nie zyje,0)
J: Buuuu...
P: (konczy symulowac, wiruje i wywala korki przy okazji,0)
J: Dzieki, skarbie moj jedyny
P: Spadaj i zebym cie juz nigdy nie widziala. To byl ostatni raz! Jak jeszcze raz tu przyjdziesz to najpierw zaleje ci mieszkanie, a pozniej spowoduje pozar i pokopie cie pradem, ble, ble, wrrrrrr....
Przebudzilam sie w nocy i slyszalam, ze jeszcze mi z lazienki zlorzeczyla...
|