21:40 / 23.06.2002 link komentarz (13) | I w końcu nadszedł wymarzony czas wakacji, dociągnęłam jakoś do najlepszej średniej w szkole, wszyscy byli zadowoleni. Jednak te wakacje były czasem wielkich zmian, przemian i metamorfozy. Na początku byłam w Warszawie, w tym okresie od czasu do czasu spotykałam się z C. i w sumie to powoli się zaprzyjaźnialiśmy... ja grałam święte dziecko, którego rolę znałam już prawie na pamięć, ponieważ słodką, inteligentną i dobrze ułożoną dziewczynkę grałam przed każdym, do tego stopnia, że czasami nawet myślałam, że nią jestem... a on, w sumie to on nie wiem kogo grał, a może nie grał... nie wiem. Któregoś dnia, pojechaliśmy na Uniwersytet, żeby zobaczyć, wyniki... Wracaliśmy było popołudnie, zaczął padać deszcze, pamiętam to jakby było dosłownie wczoraj, zaczęliśmy się o coś szarpać, po raz kolejny doszło do sytuacji, w której mnie pocałował, w sumie w takiej atmosferze się rozstaliśmy.
Na początku lipca wyjechałam na obóz językowy do Niemiec, ponieważ obiecałam, że nie będę piła, (on wtedy nie wiedział że brałam, może się domyślał, ale nie wiedział,0) więc moja klasa przeżyła prawdziwy chrzest bojowy, bo ja nie pije, a do tego zachowuje się jak bym była zakochana... bo byłam, ale było to pełne lęku i obawy, czy może nie jest to na zasadzie, żeby zrobić nadzieje a potem zostawić.
Wczoraj się dowiedziałam, że to ja sprawiałam wrażenie niedostępnej księżniczki, która trzyma drugą osobę na dystans, chyba właśnie o to chodziło, szczególnie jemu nie chciałam pokazać jaka na prawdę jestem, nie dopuszczałam do siebie, żeby Broń Boże nie zobaczył jak wygląda moje życie, a właściwie to jak wyglądało, zanim się poznaliśmy. W Niemczech, poznałam takiego Austriaka, cholernie przystojny, dobrze ułożony, rodzice na pewno nie mieli by nic przeciwko... po prostu chodzący ideał, lubiłam go, spędzaliśmy razem dość dużo czasu, na imprezach i w pokojach, w sumie to przez te 2 tygodnie nie rozstawaliśmy się nawet na krok. Wszyscy mówili mi, że mu się podobam, że to miałoby szansę nawet na odległość, ale ja nie potrafiłam zapomnieć o jednej osobie, która została w Polsce.
Jak wróciłam z Niemiec, spotkaliśmy się dosłownie raz, ponieważ, on wrócił, a ja dosłownie następnego dnia wyjeżdżałam na rekolekcje. Właśnie na nich, doszło chyba do metamorfozy, zmieniłam się pod wszelkimi względami, otworzyłam się na ludzi, na ich problemy radości, nie byłam tak zamknięta w sobie i nie potrzebowałam już prochów, żeby się dobrze bawić. Wróciłam jako nowy człowiek, podpisałam na rekolekcjach Krucjatę, wyrzekłam się alkoholu na następny rok, chciałam żeby to pomogło mi się dalej zmieniać i dalej budować swoje życie.
|