brat_lambert // odwiedzony 23913 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (53 sztuk)
16:11 / 24.06.2002
link
komentarz (1)
Okna mojego gabinetu wychodzą na wewnętrzny dziedziniec Gmachu. Siedmiopiętrowy budynek, właściwie ośmio, gdyż od strony wewnętrznej przekształcono strych na dodatkowe piętro. Na modyfikację linii zewnętrznej chyba nie uzyskano zgody. Szarobura, późnosocrealistyczna bryła. Jedynymi elementami dekoracyjnymi są różne „słupki” i gzymsy, przyozdobione delikatnymi żłobieniami – widocznymi z bliska. Tylko tyle z ludzkich ekstrawagancji. Żadnych rzeźb górników, traktorzystek i tym podobnej radosnej twórczości z poprzedniego okresu. Natura dołożyła swoje: zacieki na tynku, ptasie guano pokrywające parapety z blachy ocynkowanej. Przy dzisiejszej pogodzie szaroburość dominuje kompletnie.

Nie mam nic do architektury socrealistycznej z lat 50 i 60. Często wydaje mi się dużo ciekawsza niż obecnie stawiane szklane molochy. Zarzut ideologizacji sztuki wydaje się być absurdem. Weźmy choćby gotyk – czyż nie był to styl podporządkowany religijnemu uniesieniu? Sztuka jest li tylko odzwierciedleniem epoki, w której się dzieje, się kreuje, się stwarza. Raz będzie to skutek religijnej bądź ideologicznej ekstazy, raz bunt wobec zastanych i wyeksploatowanych wzorów. Zawsze gdzieś znajdzie się element ideologii.

Najbardziej obraźliwym dla architektonicznych moralistów jest Pałac Kultury, symbol zależności i poddaństwa. Zapominają jednak o tym, że ta „maszkara” przez lata swego istnienia (jakby niektórzy chcieli – straszenia,0), stała się również symbolem miasta. A jaki jest sens wracania do źródeł jego powstania poza czysto informacyjnym? Dar Stalina i „bratniego narodu”? Być może. I co z tego? To tylko budynek – tony kamieni, żelbetonu, kilometry korytarzy i hektary pomieszczeń, sal, scen. Jego wyburzenie niczego nie zmieni. A już na pewno nie będzie to katharsis. Miasto powinno być różnorodne. Warszawa jest na tyle rozległa, ma jeszcze tyle niewykorzystanych przestrzeni, że pomysły wyburzania (a jakby nie było u ich podstawy leżą pobudki ideologiczne,0) są co najmniej nie na miejscu.

Przez zwartą do tej pory warstwę chmur zaczyna przeświecać słońce... Nadzieja matką głupich, jak mawia staropolskie przysłowie – porządnej burzy i ulewy to ja się chyba nie doczekam.