wishyouwerehere // odwiedzony 1042 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1 sztuk)
21:49 / 24.06.2002
link
komentarz (1)
"SZKODA, ŻE CIĘ TU NIE MA"

Moje miasto
Ciepłe popołudnia
Moje miasto
Słodkie noce
Moje miasto
Kwaśny deszcz
Moje miasto
Październik w parku
Moje miasto
Bar otwarty od rana
Moje miasto
Kwietniowy śnieg
Moje miasto
Uliczny włóczęga
Moje miasto
Codziennie pocztówka
Moje miasto
Czekanie na list
Moje miasto
Ognisko w ogrodzie
Moje miasto
Niespokojny sen
Moje miasto
Zimne piwo
Moje miasto
Grudniowa podróż...

Podróż w mrok,
Godziny na drodze...
Ciepły wiatr... Szmer...
Nie patrz za siebie...
Nie patrz za siebie...
Nie patrz za siebie...
Następny krok i nie patrz za siebie...
Pustka na horyzoncie,
Wieczność. Zachód słońca...
Przez cały czas szedłem
Wprost w przeznaczenie...

Nie mogę już dłużej
Odczytywać nazw miejscowości na mapach...
Nie mogę już dłużej patrzeć za siebie...

Ile kosztuje bilet w tamtą stronę?
Ile kosztuje bilet w TAMTĄ STRONĘ?

Całe życie...........CAŁE ŻYCIE

Świat jest za mały aby wciąż uciekać...
Mapy są niedoskonałe
Aby zaznaczyć wszystkie miejsca,
Wszystkie kryjówki...

Punkt na mapie...
Nóż w plecach
Listy bez odpowiedzi...

Chodź ze mną...
Zabiorę Cię TAM...
Chodź ze mną...
Pospiesz się...

SNY TAK SZYBKO SIĘ STARZEJĄ

Będę tęsknił za Tobą
Będę tesknił za Tobą
Będę tęsknił za Tobą

CAŁE ŻYCIE

Będę czekał na Ciebie
Będę czekał na Ciebie
Będę czekał na Ciebie

PO TAMTEJ STRONIE

Nie usłyszany - dotknięty
Niewidzialny - nieobecny

Przekroczyć most...
Zmienić przeznaczenie...
Droga do gwiazd
Wieczny mróz
Robi się coraz zimniej
Robi się coraz ciemniej
Coraz zimniej, coraz ciemniej
Noc. Noc. Zrozumieć mrok
Zrozumieć chłód
Zrozumieć czerń
Będę już zawsze podróżował...
Już zawsze...

Ukryty w kurzu
Baw się dobrze...
Pocałunek ulicy...
W dół toczą się
Rozsypane myśli... Wilgoć dnia...
Ostatni raz...

Opętany tęsknotą każdy świt...
W Górach mieszka spokój...
Ciepło zapomnienia.

Oni wiedzą...
Wciąż uciekam
Kryjówka na końcu drogi.

Wsłuchaj się w opowieść rzeki...
Zanim śnieg przykryje jej usta...

Obłoki płyną...Nie jest ważne co czuję...To mój sposób...Wyglądam przez okno...Prosto z góry...Nie możesz zobaczyć dokąd biegną moje myśli...Próbujesz, ale tylko błądzisz...Może chciałbym zostać sam...A nieco później znaleźć drogę do domu...Krew ostygła...Książki i muzyka oddalają mnie...Tak to czuję...Wołam...Wiatr wciąż wieje...Głos pyta:DOKĄD?
Znajdę wyjście...Ale najpierw obejże własne sny.

Proszę nie zsyłaj dziś deszczu...Za każdym razem gdy to robisz...Jest tak jak sobie wyobrażałem...
Ale dziś pozwól mi być tylko z moją miłością...
Jestem czysty od środka...Chcę uścisnąć rękę diabła...
Muszę już iść...Jestem zmęczony...Lecz muszę już iść...
Obiecuję, że któregoś dnia powrócę...Ale teraz pozwól mi szukać...Pozwól mi wyruszyć...
Wciąż wędruję. Wciąż śpię...Droga przede mną...
Piach...Ogień i piach...DOKĄD pójdę?

Powiedz coś do mnie...Wtedy otworzę oczy...
Powiedz coś do mnie...Wtedy się obudzę...

Przecież nie możesz wciąż tak milczeć!

Tak kruche jest to co powiedziałem. Wszystko co usłyszałem...Co mogłem pojąć...Nie mogę odnaleźć się w słowach...

A może właśnie tak będzie...Może właśnie będzie tak...
Wcześnie rano obudzę się z myślą jasną, świeżą, jedyną i olśniewającą...
I otworzę oczy i wyjdę z ciemności nocy...Pomyśli mi się...
Oto nastał, przyszedł ten dzień, ostatni dzień wędrówki...
Ostatni dzień długiej drogi...
Promienie słońca nagrzeją powietrze, rozproszą mgłę...
I będzie widno dookoła...
Ciepło będzie dookoła...
Wstanę i będę oddychał...
Spiesznie i zachłannie...
Pełną piersią, pełną głową, pełnym sercem, całym sobą...
Serce będzie bić jak werbel radości i zwycięstwa...
Wiatr myśli nagły i niepohamowany zerwie się w jednym kierunku...
I będzie się wzmagał...
Wtedy ruszę przed siebie, wyjdę na Góry, spojrzę na Ciebie...

Przechodzę ulicami Miasta Ostatniej Drogi.
Niczego nie czuję oprócz tęsknoty, wielkiej i nieprzebranej...
Tęsknota ogromnieje z każdym krokiem i ogarnia wszystko dookoła.

Ulice puste, wyludnione...
Wszystko, wszystko czeka i tęskni...
W ciszy...

Milczące Miasto...
Cisza...
Już nie słychać moich kroków na ulicy...
Zbliża się chwila...
Wszystko do tego dąży...
Wszystkie miasta, wszystkie drogi, wszystkie ulice, wszystkie kroki...
Prowadzą do Ciebie...

Słońce stoi wysoko, wysoko...
Ponad Miastem, ponad Ciszą...

Przyszedł dzień, nadeszła chwila, wybiła godzina...
Na kamiennych schodach wzbił się pył gnany kłębami przez ciepły Wiatr.
Ten Wiatr, ciepły Wiatr...
Skąd on się nagle wziął, skąd przywiał?...
Tak ciepły jak...Tęsknota...Tak właśnie...

Siedzę na schodach, wśród kurzu, tak stary, tak prastary...
To nie Czas kazał mi żyć setki i tysiące lat...

Wieże kościołów rzucają cień...
Wiatr wyje wśród kamiennych murów...
Szelest liści na drzewach przechodzi w targający uszy jęk...
Chmury na niebie mną się i gniotą...
Jak papierowe kule nigdy nie napisanego listu...

Jest coś co chciałbym Ci powiedzieć...
Jeżeli obiecasz...
Zrozumiesz...
Anioły witają mnie ciemnością...
Opiekuj się mną...

Otwórz moje oczy, połknij mnie...
Już to zrobiłaś...poczuj...
Otwórz drzwi gdy zapukam...zobacz...
Światło na ulicy zgaśnie zanim przyjdę...
Wypaczona linia asfaltu...
Będę pierwszy i będą kleić mi się oczy...
Zdążysz przytulić mnie zanim zasnę?...
Co zobaczysz, gdy otworzysz drzwi?...
Wykap mnie...
Zanim zasnę...

Ciepłe stopy po długim marszu, pulsowanie w kolanach...
Potem chwilowa utrata przytomności na śniegu prześcieradła...
I nic więcej, już nic...

Może znów powinienem ruszyć w drogę?...
Poszybować daleko, wysoko...nie ścierać kurzu z butów...
Czuję ciężar zbliżających się kilometrów...
(zmęczenie wywołane długą jazdą pociągiem,0)
Ta dzikość we mnie narasta...
Ciemność jest bardzo blisko...Ból staje się sprzymierzeńcem...
Który to już raz byłbym na krawędzi?...
Zamykam oczy, zimno mi, lekkie otępienie...
Otwórz drzwi...chciałbym wejść...
Moje ciało jest świątynią łez...
Otwórz moje oczy.
Niech każdy dzień będzie taki.
Czy możesz złagodzić mój ból?.

Próbuję wciąż biec...
To jest jak Wiatr...
To jest jak Strumień...
Otwarty...
Chciałbym przytulać Cię każdego dnia...

Jeśli powiem Ci: Tak!
Co odpowiesz, co poczujesz?...
Tylko jedno słowo...tylko jeden raz...
Poczujesz...poczujesz wszystko...

A później, kiedyś, za kilka lat, powrócisz sennym wspomnieniem...
Będziesz już tylko nieosiągalną tęsknotą...
Obietnicą, która nigdy się nie spełni...
Zdarzeniem, które nigdy nie nastąpi...
Nocą, która nigdy nie nadejdzie...
Czekaniem bez końca...
Wiatrem wiejącym w mojej głowie...
Deszczem łez...
Rozstaniem...
Wiesz...
Szkoda, że Cię tu nie ma...........

* * *

(piszcie: mylovecanopenanydoor@poczta.onet.pl,0)