brat_lambert // odwiedzony 23944 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (53 sztuk)
14:18 / 27.06.2002
link
komentarz (0)
Odpoczywając z konieczności od nloga, wszedłem sobie wczoraj na blog.pl i znalazłem tam link do interesującego artykułu Michała Parzuchowskiego o blogowaniu i bloggerach: „Pokazywanie życia czy życie na pokaz? Funkcje prowadzenia pamiętnika w sieci Internet” (http://psychologia.univ.gda.pl/blog/pokazywanie.htm,0). Mam ogólne zastrzeżenia do kilku spraw – zbytnie skupienie się na pozytywnych aspektach blogowania, nie wchodzenie w dyskusję czy ledwie zasygnalizowanie skutków negatywnych, nieczytelność i nielogiczność wykresów. Ale są to sprawy uboczne – dla mnie. Uwagę moją zwrócił bowiem opis eksperymentu przeprowadzonego w 1996 roku przez Kennetha i Mary Gerger. Eksperyment polegał na obserwacji zachowania nie znających się osób, zamkniętych w ciemnym pomieszczeniu. Jako „efekty uboczne” potraktowano relacje uczestników o celowym dotykaniu się (90%,0) i odczuwanym (czy również przejawianym?,0) pobudzeniu seksualnym (80%,0). Nie wiem czemu potraktowano te wyniki jako „efekty uboczne”- być może nie mieściły się we wcześniejszych założeniach. Celem eksperymentu było prawdopodobnie zbadanie procesu i metod komunikacji w takich warunkach (nie znam tych badań, a wobec braku jakiegokolwiek przypisu, prawdopodobnie nie poznam bliższych szczegółów,0). Tak czy inaczej – w jasno oświetlonym pomieszczeniu uzyskano zupełnie odmienne wyniki – tak odnośnie komunikacji, jak i „efektów ubocznych”.

Oba interesujące mnie efekty – celowe dotykanie się i pobudzenie seksualne – można wytłumaczyć potrzebą bezpieczeństwa. Brak światła – mimo że warunki były zupełnie kontrolowane i nie występowało żadne bezpośrednie, czy nawet pośrednie, zagrożenie – spowodował zachwianie poczucia bezpieczeństwa. Dążenie do bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem jest tu jak najbardziej zrozumiałe. Inne sytuacje zagrożenia powodują podobne reakcje, o czym również wspomina autor artykułu, jak choćby zwiększenie potrzeby komunikowania się oraz aktywności seksualnej w społeczeństwie amerykańskim po wydarzeniach z 11 września 2001 roku. Pomimo zasadniczej różnicy – atak na WTC był zupełnie realny, załamał się mit niepokonanej Ameryki, zagrożenie stało się namacalne. Eksperyment Gergerów zaś przeprowadzany był w warunkach kontrolowanych i zagrożenie miało raczej walory irracjonalne, nierealne.

Powyższy wniosek niczym odkrywczym nie jest. Jednak mnie bardziej zastanawia, czy rzeczywiście pobudzenie seksualne odczuwane przez 80% uczestników eksperymentu jest efektem poczucia zagrożenia, czy może raczej ciemność otworzyła drzwi do pewnych schematów i klisz zakotwiczonych w podświadomości, działając bardziej jako symbol – dawnych rytuałów płodności, sabatów czarownic, nocnych schadzek zakochanych itp. Kultura obdarzyła ciemność całym zestawem atrybutów, często ze sobą przeciwstawnych. Atrybuty te z grubsza można podzielić na dwie zasadnicze grupy. Pierwsza odwołuje się do strachu, lęku, niebezpieczeństwa, przestępstw, gwałtów, śmierci etc. Druga zaś odnosi się do sfery seksualnej – przykłady już wymieniłem. W kulturze Zachodu tę sferę umieszczono właśnie w nocy, pośród ciemności. Połączenie obu tych sfer w jednej ikonie wydaje się być prostą konsekwencją prowadzonej przez stulecia polityki kościołów chrześcijańskich, a wcześniej być może przez wyznawców jahwizmu, który ostro sprzeciwiał się kaananejskim kultom płodności.

Idąc tym tropem dalej, zastanowiłem się, czy przypadkiem mroczne subkultury wampiryczne, gotyckie, satanistyczne i znaczna część środowiska okultystycznego lgną do ciemności właśnie ze względu na jej erotyczne, czy wręcz seksualne wymiary. Być może przyczyną są świadome lub nieświadome kompleksy. Być może niezidentyfikowane i przez to nie zaspokajane potrzeby, pragnienia, pożądania. I znów powracam do „Złego Dotyku”, czyli impulsu wyzwalającego nas ze społecznych kajdan. Odwoływanie się do Erosa poprzez symbolikę Thanatosa wydaje się być dość ciekawym przedmiotem badań, które może kiedyś podejmę. Czas wakacji sprzyja takim akcjom – a byłoby to łączenie przyjemnego z pożytecznym.

Przyczynkiem może być – poza oczywiście eksperymentami Gergerów – wspomnienie z pewnej katechezy, gdy miałem lat bodajże 14. W tamtym czasie lekcje religii były jeszcze prowadzone nie w szkołach, a w budynkach przyparafialnych, przystosowanych lub specjalnie w tym celu wybudowanych. Jako „starsza” młodzież zajęcia mieliśmy w salach na „niskim parterze”, czyli w piwnicy. „Dzieciaki” zaś na parterze. Świat piwnicy stanowił dla nas intrygującą i mroczną zagadkę. Wielokrotnie ja i moi koledzy „eksplorowaliśmy” rozległe korytarze, przechodząc „tajemnymi przejściami” do zupełnie innych światów, pełnych magii i oczywiście ukrytych skarbów :,0) Myślę, że to dość normalne zachowanie. Jednak nasi rówieśnicy z sąsiedniego osiedla odnajdywali tam zupełnie inne atrakcje. Jednym z najbardziej „mrocznych” miejsc była mała kaplica z figurą ukrzyżowanego Chrystusa, przypominająca trochę abakany. Z kaplicy tej rozchodziły się wejścia do sal dydaktycznych. W trakcie jednej z katechez zza drzwi doszły do nas krzyki i dziwne jęki. Zdarzało się to już wielokrotnie i nie zwracaliśmy na to uwagi, jednak tego dnia ksiądz nie był w najlepszym humorze i postanowił rozpędzić towarzystwo. Wypadł z sali, a my zaraz za nim. Naszym oczom ukazał się widok z jednej strony komiczny, z drugiej zaś przerażający. Na podłodze, tuż pod krzyżem wiła się grupka ok. 10 chłopaków, obmacujących się gdzie popadnie (głównie krocze,0) i symulujących kopulację. Ksiądz, po otrząśnięciu się z pierwszego szoku, zgarnął całą brygadę za uszy do sali. Co się dalej działo nie wiem, bo nas puścił do domu. Tak czy inaczej mieliśmy z tego powodu niezły ubaw jeszcze przez kilka miesięcy, a ciągłe i niewybredne żarty pod ich adresem były przyczyną niejednej bijatyki – ot znaleźliśmy świetny sposób na podtrzymanie kilkupokoleniowej tradycji walk między naszymi osiedlami.

Powyższe nie jest tezą – raczej hipotezą. Nieskrępowanym skojarzeniem bardziej niż stwierdzeniem. Wpis wyszedł strasznie długi – ale to ze względu na problemy z nlogiem. Ale widzę, że zaczyna się coś poprawiać.