brat_lambert // odwiedzony 23926 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (53 sztuk)
17:42 / 30.06.2002
link
komentarz (2)
[przeniesione z o2.pl - wpis z 28.06.2002r.]

No i lunęło... :,0) w zupełnie nieoczekiwanym momencie - jak zwykle. Wczorajszy deszcz a przede wszystkim spacer po nim był niezwykle przyjemny. Orzeźwiający. Dziś, mimo nieba zasnutego chmurami, jest równie rześko i radośnie. A przynajmniej ja tak to odbieram, bo oczywiście po ulicach krążą stada malkontentów, którym zawsze jest źle. Choć w biurze narzekanie na senność czy ból głowy spowodowany "złą" pogodą, czy "skokami" ciśnienia jest całkiem dobrą i skuteczną wymówką na wszystko. Przydatną szczególnie, gdy człowiek cierpi na ZDN (Zespół Dnia Następnego,0).

Wczorajsze popołudnie i wieczór spędziłem zupełnie off-line. Miał to być jedyny wolny dzień - bez zajęć, treningów czy czegokolwiek innego. Już w poniedziałek plany te okazały się nie do zrealizowania. No powiedzmy, że nie broniłem się za bardzo. Dawno nie widziałem się z tymi ludźmi, a są to osoby niezwykłe. Najpierw spotkałem się z K.S. i jego żoną; wielka jest miłość ich łącząca. Nie widziałem się z nimi od kilku miesięcy, z różnych powodów. Teraz skwapliwie wykorzystaliśmy okazję, a pretekstem była moja wcześniej wyrażana chęć przeczytania pracy magisterskiej K.S.. Pisał o filmach kultowych, czy też raczej zjawisku kultowości na przykładzie 'Miasteczka Twin Peaks'. Moje ego zostało niezwykle połechtane, gdyż cały jeden podrozdział poświęcił mojej skromnej osobie i moim schizom związanym z tym serialem.

Kluczową postacią drugiego spotkania był K.O. Otóż ten pan obronił ostatnio doktorat i oczywiście trzeba było to uczcić w jakiś luźny sposób, czyli na pifku. Na spotkaniu było nas ok. 10, w tym 7 niezwykle urodziwych pań. Żadnego problemu w nawiązaniu kontaktu, nie brakowało tez tematów rozmów, jak to zwykle bywa pomiędzy ledwie znającymi się osobami. Ale nie dziwię się - przeszliśmy te same treningi psychologiczne :,0) Zresztą panie spotykają się prawie co tydzień - po raz pierwszy w życiu spotkałem się z takim "feministycznym" klubikiem, dużo starsza to tradycja niż wydanie w Polsce 'Dziennika Bridget Jones', gdzie panowie są raczej niemile widziani, chyba że jest jakaś specjalna okazja. A wczoraj była. No właśnie zamiast o K.O. i jego doktoracie to ja znowu o kobietach! Ale K.O. zasługuje na wiele więcej niż na jakiś zdawkowy wpis. Zresztą K.S. również. Są to ludzie, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w moim życiu, a zapewne nie tylko w moim.