trust // odwiedzony 80670 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (281 sztuk)
12:55 / 03.07.2002
link
komentarz (0)
Chcialam wrocic do dawnego zwyczaju porannego medytowania.
Trafila mi w rece ksiazka pt. "Trzy filary buddyzmu zen". Zalecane tam jest, by podczas medytacji nie powtarzac mantr, lecz zastanawiac sie i konteplowac. Proponuja zagadnienie "Czym jest Mu".

No to ja szu, szu, szu... na koniec ksiazki, do slowniczka.
Guzik. Terminu "Mu" nie wyjasnili.

Mysle: Trudno, sprobuje, moze wlasnie mnie oswieci co do tajemniczego Mu.
Wiec: kwiat lotosu, plecy proste, dlonie ulozone, oddechy - wszystko swietnie. Wystapil jednak drobny problem...

W medytacji przeszkadzala pochylajaca sie nade mna wielka, miekka i faflasta morda krowy Milki - Mu, Muuuu...

Wnioski:
- nie da sie poznac zen tylko z ksiazek
- kulanie sie ze smiechu po dywanie o 6 rano relaksuje i daje energie tak samo dobrze jak medytacja, choc, z cala pewnoscia, nie przyczynia sie do rozwoju duchowego.