16:52 / 26.05.2001 link komentarz (1) | Jejkuś , wiecie co, no makabra.
Stałam dwie godziny w kolejce po dwucentymetrowy podpis, w którym na dodatek nie można rozpoznać żadnj literki.
I teraz nie wiem czy on napisał "Wiliam Wharton" czy może "Witam Karton". No ale dobra. Przynajmniej sie mu trochę w pamięć wbiłam. Najpierw dałam mu kwiatka, a w księgarni się zapytałam czy mógłby się uśmiechnąć.
Bardzo mu się to spodobało, ale usmiechnął się niepewnie.
(Wymagaj kobieto od siedemdziesięciopięciolatka,0)
Za to ma fajniutkiego syna.
Taki neandertalczyk.
Młody.
I śliczny.
Eh.
Trochę jestem zawiedziona.
Mogłam się w końcu uczyć. Eheh.
No co tu mówić, facet, który pisze tyle książek , które poruszają mnustwo ludzi jest kimś.
Szkoda tylko, że niektórzy nie wiedzą w ogóle kto to jest.
Nieuki! heh.
Zaczęłam czytać "Spóźnionych kochanków" w wersji angielskiej. Nawet nawet.
Pociąga i trochę bawi.
Ale ja nie jestem od pisania recenzji.
Idę.Pa Pa. |