21:05 / 13.07.2002 link komentarz (0) | Wczorajszy wieczor, noc i ranek mogly byc prawie idealne. Sceneria: nocna impreza na plazy posrod palm.
Kilka drinkow i bylo przesympatycznie. Gdzies o 6 rano padlam na reczniku pod palma, kilkanascie metrow ode mnie jacys bezdomni hipisi spali na tobolach, szumialo sobie morze, a nietoperze co i raz spuszczaly mi na glowe jakas wodnista substancje. Piasek wlazl mi w KAZDY otwor, jaki bylam w stanie zidentyfikowac w moim ciele, ale faktem jest, iz nie codziennie zdarza mi sie zasypiac po pijaku na plazy. I nie codziennie budzi mnie wschod slonca i lodowata rosa na tylku. Wrocilismy do domu, padlam jak stalam i wlasnie pije poranna kawe, a jest godzina 7 wieczorem. Gwoli scislosci, C. jeszcze spi sobie w najlepsze, roztaczajac przeatrakcyjna won wczorajszego potu i przetrawionego alkoholu.
Nikt nie powie, ze nie korzystalam z urokow Hiszpanii. Teraz, teraz moge sobie wrocic z czystym sumieniem do tego, czego mi wlasnie na tej plazy brakowalo. |