11:07 / 02.08.2002 link komentarz (4) | Upalne lato.
A my leżymy na łące naszych marzeń.
Wędrując od czasu do czasu, aby umoczyć nogi w strumieniu pożądania.
Owiani zapachem skoszonej trawy wpatrujemy się w obłoki.
-"Widzisz, tamta, ta po prawej stronie (wskazując palcem i lekko sie uśmiechając,0) ? Tak wyglądasz przed pierwszą kawą".
Zachichotałam.
Kocha.
Nie kocha.
Kocha.
Nie kocha.
I tak dalej.
Płatki margaretki na moim biuście.
Opadają swobodnie.
Czasami jakby od niechcenia niesione podmuchem wiatru w moje włosy.
Wplątane.
A tam Twoje palce, które je wyjmują.
Tak.
Chociaż tym gestem chcesz mnie przekonać, że jesteś tu i teraz.
Ze mną.
Ale ja wiem, że to nieprawda.
Że tym co ważne jesteś przy Niej.
Nie kocha.
A Ty.
Uparcie jeszcze raz uczysz mnie modlić się na swoich ustach pocałunkami.
Składasz moje dłonie na ustach.
Delikatnymi dotknięciami wyznań napełniasz mnie pocałunkami.
Potargane włosy splatasz spojrzeniem.
A swoje oddechy rozplatasz w czułe westchnienia.
Tamtego dnia okłamałam Go kilkakrotnie.
Okłamałam samą siebie.
Świadomie, nieświadomie, nieudolnie, z premedytacją albo z finezją – różnie.
Wracam do domu i idę pod prysznic.
Zmywam je z siebie ciepłą wodą i lawendowym mydłem.
Gdzieniegdzie - szczególnie przy sercu - przyciskam mocniej gąbkę.
Szoruje niemal do krwi.
"Niech w końcu zejdzie!" krzyczę ze łzami w oczach.
Chcę zsotać obrana z przeszłości.
Szoruję dalej.
Do kriw.
Do bólu.
Do łez.
Zaciskam zęby...
|