02:18 / 07.08.2002 link komentarz (4) | a u mnie..nie wiem jak jest..bo za szybko zyje..ale dobrze ze tam jestem, ze jestem w lecznicy..daje z siebie 100%..zeby pomoc tym zwierzakom...no i tacie. nie mam na nic czasu ledwo sie wyrabiam z innymi rzeczami...o wszystkim zapominam.lukasz byl dzisiaj dosyc dobity, ale jak juz gadalismy przez tel to bylo ok,no przynajmniej lepiej. chcialbym muu jakos pomoc, zobaczyc go , przytulic, ale narazie to niemozliwe...nie wiem jak go zmobilizowac, bo wcale sie nie dziwie ze mu sie nie chce uczyc, ale jeszcze troszke musi wytrzymac.a ja o niczym nie mysle...zyje tym co sie ddzieje w lecznicy...dziwne..ale tak jest.tak jak w zeszlym roku sie meczylam tak teraz jest ok...moze to dlatego ze to dopiero 2 dzien...w zeszlym roku byla taka pani z pieskami..jezdzila do nas ze sztumu...no i tata zrobil dodatkowe badania, tak zeby sprawdzic..skierowal psy do specjalisty..jakiegos chirurga i dzieki temu uratowal je. nie zawsze robi wszystko sam, czasami dla pewnosci wysyla do ludzi jeszcze lepszych od niego, do specjalnych klinik dla psow..ale to tylko w bardzo ciezkich przypakach
kurcze co jest...ja pisze tylko o tym...bleeee....sorry...sorry..
fajnie jakbym jutro miala zdjecia..to z lukaszem..hm..:D.no i jutro spotykam sie z ago.hmm ciekawe co mi powie co tam u niej..nie bylo jej 3 tyg.
byla na kongresie i u siostry w warszawie. ja mam jechac z nio do warszawy we wrzesniu, ale powiedzialam ze najlepiej to tak po 11 bo wtedy przyjezdza lukasz ze scypkiem...dobra koncze papa...
************************************************************************************************************** |