14:02 / 07.08.2002 link komentarz (6) | Dzis wybieralem sie do pracy jak sojka za morze..... po dlugim zwlekaniu sie z lozka w domciu rozpoczalem maraton. Szybkie umycie glowy, znalezienie czegos w czym moglym isc do pracy (i tak do tej pory nie wiem gdzie polozylem pasek do spodni,0). Jeszcze tylko zabranie smieci do wyrzucenia po drodzie i wreszcie wyszedlem z domu. W windzie w okolicach drugiego pietra przypomnialem sobie ze zapomnialem zabrac telefon z biurka. Szybki powrot do domu na osme pietro.Zabralem telefon, zostawilem smiecie z braku czasu i sprint na autobus. Okolo drugiego przestanku przypomnialem sobie, ze pociag na ktory jade, jest piec minut wszesniej... wysiadlem wiec po drodze i kolejny sprint do innej stacji... ufff, zdazylem. Mam nadzieje ze reszta dnia bedzie bardziej spokojna....
=====
|