18:44 / 08.08.2002 link komentarz (4) | ...tuż po zimowym świcie stoję pod chojnami...delikatny wiatr strząsa śnieg z gałęzi drobnym pyłem-jakby ciągle padało...jest bezchmurnie...dopiero co wzeszłe słońce igra miriadami skier na nietkniętej powierzchni białego puchu...cienie drzew przydają widokowi baśniowości-pozbawiając śnieg refleksów słonecznych nadają mu delikatny odcień błękitu...kocham zimne barwy...studzą mi duszę...tę duszę,w której teraz pragnieniem przemożnym wyje ta jedna jedyna myśl:wytarzać się w tym śniegu!...zmącić tę uroczną czystość surowości jednolitej,nienaruszonej przestrzeni- zniszczyć ten czar świerzości przywodzący na myśl zwiewne wpomnienia utesknionej niewinności...i odejść...z lekkością w sercu odejść...ku niepewności dnia... |