12:47 / 13.08.2002 link komentarz (0) | Tupie sobie wczoraj przez rynek i nagle zatrzymuje mnie jakis caly usmiechniety facet.
On: Czesc! Co slychac?
Ja: Czesc. (kurcze, znam go, ale skad?,0)
- U mnie wszystko po staremu, pracuje, nie ozenilem sie, ble, bla.... a ty?
- No, ja tez sie nie ozenilam i tez pracuje (mam!!! - kolega z roku. Jak mu bylo na imie? Jasiu, Zdzisiu?,0)
- Swietnie wygladasz.
- Uhum (Wiem, Michal!!!,0)
- Daj mi swoj numer telefonu, umowimy sie na piwo.
- Ok (Boze, tylko nie kolejne beznadziejne spotkanie naszego yuppie- roku!,0)
- Zadzwonie. Moge jutro?
- Jasne. Wezme kolege S, tez z roku, dobra? (zagranie taktyczne z mojej strony, bo oszomuchodzi?,0)
- Wiesz co, nie bierz go... (porozumiewawczy usmiech i spojrzenie gleboko w oczy,0)
- ... (eeee?,0)
- To pa, zadzwonie na pewno!
- ... (yyyy???,0)
No to randkie mam. Nie wiem tylko jak to sie stalo.
Powinno byc zabawnie, bo gostek trzymal w lapie jakas zdechlacka rozyczke. Jak mi sie osmieli dzis taka sama podarowac.... ;,0),0),0) strasznie dawno sie nie wyzlosliwialam, a tu bede miala wdzieczny obiekt.
Po glowie mi jednak caly czas chodzi, ze kiedys od kogos slyszalam, ze on sie ozenil. A mowil, ze nie.
No, jesli tak bedzie, to wyzlosliwie sie i wyzyje na 10 lat do przodu, ha!
|