22:51 / 14.08.2002 link komentarz (0) | Tunezja jest za droga. Teraz w planie mamy Rodos. Oczywiscie nadal na 99%. Taj czy inaczej- wyjezdzam jutro i wracam za jakies dwa tygodnie. Miodzio. :-,0)
Kurcze- wena mnie opuscila. Czy to nie dziwne? Tak nagle sobie poszla, bez slowa. Glupia. :-P
Moze dlatego, ze w rozmowie sprzed kilku minut doszlo do wymiany zdan na temat kostiumow kapielowych. Bo tak: jestem zmuszana do zakladania bikini, bo "kto na Rodos nosi kostiumy jednoczesciowe?". Mowie: "Nie wiem, kto, bo nie bylam nigdy w Grecji". Odpowiedz: "No, wlasnie. A ja bylem. Nikt tam sie nie opala w kostiumach jednoczesciowych. Pojdziemy Ci kupic dwuczesciowy".
I na nic argumenty, ze nie mam figury Claudii Schiffer i w bikini bede wygladac jak hipopotam, czyli nieladnie. :-,0)
Przykro mi od razu, ze nie spelniam wszystkich oczekiwan, bo nie moge zalozyc bikini, bo nie jestem w stanie pojechac do hotelu, gdzie sa karaluchy, bo jest taniej. Nie jestem i juz. Robactwa boje sie tak bardzo, ze doznalabym jakiegos urazu psychicznego i miala cale wakacje zmarnowane. Przykro mi, bo to wyklucza jakas dzika wyprawe do Ameryki Poludniowej czy innej Afryki za mniejsze pieniadze. Ale naprawde- nie moge. Moim jedynym wymaganiem co do luksusow jest brak robali oraz lazienka. I juz. Musze miec prysznic pod reka i nic na to nie poradze.
No i przykro mi, ze mam takie wymagania, na ktore nie jestem w stanie wplynac. Bo moj strach przed robactwem jest chorobliwy i nieuleczalny.
Przykro mi, przykro mi.
Ale moment: czemu wlasciwie mi przykro?! Ze nie lubie robakow?! Ze, z przyczyn oczywistych, nie mam ochoty nosic bikini?! O przepraszam! A z jakiej racji to Ja mam sie jeszcze stresowac?! Paranoja jakas! Trzeba postawic na swoim, chociaz to problemu nie zalatwi, bo nie na tym to polega, zeby stawiac na swoim, rzadzic sie, dopiekac itd. Ech, glupota.
Juz dzis wiem jedno: bedzie ciezko. Juz dzis wiem, co bym doradzila kazdemu, gdyby byl na moim miejscu. Ale to ja jestem na moim miejscu i nie jest tak latwo, jak sie zdaje. Jest beznadziejnie ciezko.
A od mojego wiecznego dola nie moge sie mimo wszystko oderwac. Wczoraj mialam uskrzydlajacy nastroj- owszem. Ale TO takze mnie dreczylo, gdzies na dnie i daleko. Gdyby nie TO, moze wszystko byloby OK? Hmm...
Bo w sumie nie jest mi zle. Nie moge tak powiedziec. W sumie to i tak jest coraz lepiej. Ale... ja musze isc do psychiatry chyba. A przynajmniej do seksuologa. :-,0)
O tak, to lepszy pomysl. Tak wlasnie zrobie. Musze isz wreszcie do seksuologa. Nareszcie nagadam sie o seksie tyle, ile bede chciala. :-,0),0),0),0)
I wiecie co? Dzisiaj pieprze wszystko. Dlatego wlasnie napisze tak: lubie seks. Seks, seks, seks. I Alkohol lubie. Alkohol, alkohol, alkohol. I lubie marihuane. Marihuana, marihuana, marihuana. A papierosow nie lubie. Papierosy, papierosy, papierosy. ;-,0),0),0) Ale za to lubie flirtowac. Flirt, flirt, flirt. Lubie miec "wladze" nad facetami i trzymac ich w garsci (doslownie i w przenosni,0). :-,0),0),0),0),0),0),0) Lubie sie calowac. Lubie, kiedy pala sie swiece- uwieeeelbiam! Lubie zapach faceta zmieszany z zapachem jego perfum- doprowadza mnie to do obledu. Lubie papier toaletowy w kwiatki. Lubie jesc. A co! Naprawde lubie!
Lubie malowac sobie paznokcie, wcierac w siebie balsamy o pieknym zapachu i cieszyc sie gladka skora. Lubie miec zadbane stopy (co latem- przy noszeniu sandalkow- jest uciazliwe, bo piasek z ulicy sie wdziera do butow,0). Lubie miec ladne, drogie perfumy (kupilam sobie dlatego jedne we Francji,0). Lubie ogladac pocztowki. Lubie chodzic do kina. A poza tym lubie seks. :-,0),0),0),0),0),0),0)
No, to sie zwierzylam. O matko... ;-,0),0),0),0),0),0),0)
|