22:37 / 17.08.2002 link komentarz (0) | Kalimera
Jestem na Krecie
Bawie sie swietnie, jest pieknie, bosko i tak, ze ten caly pobyt doprowadza mnie do lez
Nie dopuszczam do siebie mysli o powrocie
Upalnie dni, ale noce w sam raz do imprezowania
Znajomosci. Dwa tygodnie z najdrozsza Megi w pokoju.
Od czasu do czasu pojawia sie tez strach
Strach i niepokoj, ze te piekne chwile i wakacje w atmosferze i samopoczuciu na jakim tak cholernie mi zalezalo, sa pieknym poczatkiem smierci. Badz tez konca zycia.
Nie wiem, nie wiem...
Jest w sumie cieplutko, wiec moze pieprze od rzeczy?
Dzisiejszy dzien spedzilam nad laguna
W zyciu nie widzialam tak przejrzystej i blekitniutkiej wody
Jestem w bajce. Placze. Smieje sie. Rozmawiam.Duzo. Mysle...
Tesknie...
I nie chodzi juz o to, ze jestem w Grecji. Bywalam i w piekniejszych miejscach...
Chodzi o wewnetrzna rownowage. O oparcie i bratnia dusze, jaka mam w Meg. O wszystko to, co dzieje sie wewnatrz, i wokol mnie...
Z Hanym kolejna wpadka...
Cala ta sprawa przyprawia mnie o odruch wymiotny, wiec moze pominmy...
Oswajam sie z samotnoscia.
Podobno 25ego wyjazd w gory z dwoma dobrymi kolezankami. Jak sie cieszyc, to do granic mozliwosci.
Kot...
Zadaje sobie pytanie..ilez moge uciekac...?
Czas konczyc te skrocona relacje prosto z Krety. Dodam, ze 'Kretyni' nie rozumieja, kiedy panna mowi NIE.
Juz drugiego dnia mialam nieprzyjemny incydent z nachalnym smieciem, ktory wciskal mi na sile drinki, a na zakonczenie z piekna gracja pokazal mi srodkowy palec prawej reki.
Moj oddany kolega wkrotce po tym sie z nim rozprawil
Zegnam Panstwa.
Boje sie lotu. Jak nigdy.
Dolece? Nie dolece?
Wszystko w rekach Boga.
Kalinichta! |