Zobacz: wszystkie | z ostatniego miesiąca | ostatnie 20 | nlog.org



2007.03.17 20:33:10 link


wspomnienie

zagłębiając się nad tematem afazji u osób dwujęzycznych pozwoliłam się czemuś rozproszyć, a potem przypomniałam sobie o tym fajnym kawałku mnie, który zaginął w czeluściach przechodzenia przez 4 etap radzenia sobie ze śmiercią Ukochanej Osoby.

Była wiosna, trochę później niż teraz. Kwiecień, może maj...? Pisaliśmy do siebie z Sebastianem maile, takie bardzo Nasze. I one były najpiękniejszymy tworami mojej zdolności formuowania pięknych zdań, jakie kiedykolwiek potrafiłam wyprodukować. Bez namysłu, bez wysiłku. Prosto z serca. Żadne przesadne romantyzmy, mogłam po prostu... let my emotions go. Dać się ponieść Kaji, kiedy nie była jeszcze antidote, ani thailand.
Nie ma już tych listów, przepadły wraz z awarią dysku, strasznie tego teraz żałuję. Czysta poezja. Bez rymów. Bez udziwnień. Nasze własne metafory i symbole. Uwielbiałam do nich wracać.

Zawsze czułam smak kolorów, chociaż wciąż nie wiem, czy to tylko ja tak mam, czy może ktoś jeszcze potrafi rozsmakować się w kobalcie i czerwieni. Jak byłam mała, sądziłam, że to normalne, ale potem uświadomili mnie, że jednak nie do końca. Ale ja przecież nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna, prawda? Prawda.

Uczyłam więc wtedy Sebastiana smaku kolorów. Kobaltowy jest delikatnie słodki, a jednocześnie lekko cierpkawy. Bardzo soczysty. Do tego ma gorzkawy zapach, który tak przyjemnie drażni mój nos (bo kolory mają też zapachy).
Czerwony jest trochę niewyraźny, ale ma tą słodycz, którą czuć wzdłuż całego języka, oblepia go tak, żeby można było rozsmarować ją po podniebieniu. Na samym końcu jest kwaskowata.
Żółty jest bardzo kwaśny, ale to wszyscy wiedzą (???).
Zielony smakuje tarzaniem się w trawie. Szczypie w język, jest lekko gorzkawy (w zasadzie słodko-gorzki) i można się od niego uzależnić, tak samo jak od kobaltowego.
...

Muszę odnaleźć tą mnie, nie wiem gdzie się podziała. Sebastian poznał smaki i zapachy wszystkich kolorów. Zabrał mi je, wsiadł do samochodu i odjechał trochę za daleko, żebym i tym razem mogła Go odnaleźć, wziąć za rękę i przyprowadzić do Domu.


Przyśnij mi się, dobrze? Musimy pogadać.


komentarz (3)