Zobacz: wszystkie | z ostatniego miesiąca | ostatnie 20 | nlog.org



2008.07.11 23:38:35 link


życie na poddaszu

siedzę więc w domu i teraz to już zupełnie nic nie robię. pomijając takie pierdoły jak usmażenie stosu naleśników z białym serem i brzoskwiniami na obiad, bo to się nie liczy. przewędrowałam palcami i dla upewnienia się jeszcze wzrokiem przez półki z książkami dostępnymi w moim domu i stwierdziłam, że wszystko albo już czytałam, albo jest to jakaś literatura fachowa z czasów studenckich Moich Szanownych Rodzicieli (technologia żywności, mmmmmmmm!), albo są to słowniki, niestety pozbawiające mnie wszelkich szans na odnalezienie w nich choćby cienia wartkiej akcji, albo przynajmniej jakiejś głębi psychologicznej wypaczonego bohatera. filmy też wszystkie już obejrzane.
łapię się na tym, że w trakcie pisania staram się unikać słów, które ostatnimi czasy wydają mi się koszmarnie trudne, jak np. "obejrzeć", "przejrzeć", "przyrządzać", takie tam, gdzie nie wiem jakie literki być powinny. może jednak te słowniki...?
najchętniej walnęłabym się spać, ale spałam dziś, pierwszy raz od sama już nie wiem kiedy, do godziny gdzieś-po-dziewiątej, co jest dla mnie nie lada wyczynem.
więc jeśli ktoś pomyślał, że może się nudzę, to: TAK, nudzę się jak mops, jak cholera, jak sam skurwysyn, jak ojoaciepiernicze i nie wiem co jeszcze!
podobno ludzie przez to, że się nudzą, odkrywają w sobie skłonności do sadyzmu. ja staram się chyba zadręczyć Kogoś z Szanownej Publiczności swoim przynudzaniem i narzekaniem na to, że na moim poddaszu nie ma co robić kiedy już noc, że w lesie nie słychać dzisiaj zwierzątek i że w Poznaniu podobno tak leje, że odwołali koncert Nelly Furtado, na który nie poszłam, bo przecież i tak miałam w planach ten wyjazd na łono rodziny.
oj taaaaak, nadchodzące wpisy mogą należec do grupy tych masakrycznie nudnych, nienadających się w żadnym, nawet najmniejszym, nanomalnym stopniu, do czytania, ale zrozumcie - ja już nie wiem co ze sobą zrobić, a to dopiero drugi dzień mojego pobytu w domu! starzy przyjaciele na wakacjach, reszta już albo dzieciata i tym samym aspołeczna, albo postanowiła zostać na swoim wygnaniu, bo praca, bo chłopak/dziewczyna, bo pierdoły trzymają z dala od naszej zapyziałej dziury, o której S. muszę mówić "gdzieś w środku niczego", bo jak powiem "wypiździejewo", to się ze mnie śmieje i stwierdza, że w takim razie wcale nie jestem w domu tylko gdzieś na wielki świat wybyłam.
nudno mi. potrzebuję niekonstruktywnych rozmów o niczym. albo przynajmniej zdania relacji z pierwszego dnia w zawodzie rikszarza na ulicach Londynu. a tu nic.
n i c
to ja już pójdę spać...


komentarz (3)