2012.11.17 02:41:28

17 listopada 2012 będzie moim 'first day of rest of my life'. Jutro idę na komisję dotyczącą dotacji unijnej na mój salon fryzjerski. Najwyższa pora. Komisja jest na 8:40, a najgorsze jest to, że poprzedniej nocy nie mogłem zasnąć aż do 8 rano. Dzień wcześniej koczowałem do 6, a dzisiejszej nocy znów siedzę jak popierdolony. Tak w kółko zaczyna się przypominać stary dobry no-life, z tą różnicą, że wtedy nie musiałem w miarę wcześniej wstawać. W chuj stresu, ale będzie dobrze. Mam nadzieję.

Jutro robię (właściwie dziś) taką małą imprezę urodzinową z tygodniowym opóźnieniem. Miała przyjść, jeszcze tydzień temu mówiła, że tak, wczoraj wysłałem smsa, czy na pewno przyjdzie, nie odpisała. Po 3 h ciszy dzwonię, ale nie odebrała, napisała 'Domino jestem na zajęciach', odpisałem jej, że jak skończy to niech da mi znać, to zadzwonie. Nie odezwała się już. Dzwoniłem jeszcze 2-3 razy i chuj, cisza. Napisałem, żeby spierdalała. Nie będzie mnie traktować jak jakiegoś łosia, których traktowała jeszcze jak byliśmy razem (w sensie, dzwonił ktoś, to niech dzwoni, telefon dalej wyciszony, schowany pod poduszkę). Żeby nie było, nie bombardowałem jej smsami codziennie, nie dzwoniłem żalić się, że mi źle i kuuuuurwa wróć do mnie. Bo kurwa nieee. Nie ta to następna i tak w kółko. Chuj, że boli, bo i się tęskni i zależy mi na niej, już nawet nie jako dziewczynie, ale na człowieku. Jej widocznie nie. Chuj z tym generalnie. Robi wokół siebie taką otoczkę jak to ciężko jej teraz, co jest gówno prawdą generalnie, ale chuj już z tym. Tego kwiata to pół świata.

Poznałem kiedyś, kiedyś tam taką dziewoje. To ta co pisałem wcześniej o tym, że studiowała z Wiktorią. No dziewczyna ładna, tylko, że na płaszczyznie komunikacyjnej nie było za dobrze. No ale pomyślałem sobie, odezwę się... Odezwałem, złapałem kontakt, zaprosiłem na film, wyszliśmy razem 2 razy w sumie i... kuuuuuurwa, na związek ciśnie. Głupio mi było ją tak drugi raz olać, taaaak... drugi raz. Pierwszy raz olałem ją poznałem Alę. No właśnie głupio było tak olać kolejny raz i musiałem zrobić coś, żeby ją zniechęcić do mnie. Byliśmy w klubie, ona gadała z kolegą to udałem zazdrosnego, trochę go potargałem i zrobiłem dym. Na szczęście póki co nie odzywa się...;d

dobra, trzeba włączyć jakiś film i do spania. Trzymajcie kciuki jutro.

komentarz (0)

link