balsam // odwiedzony 167856 razy // [p_s_d szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (4294967295 sztuk)
02:45 / 22.09.2009
link
komentarz (14)
na przedmieściu w pewnym zamku,którego co prawda nie bronił smok,a kot bez imienia jak w 'Śniadaniu u Tiffany`ego',mieszkała księżniczka. rosła jak na drożdżach,przez co serce miała nieco słabe,razem z innymi księżniczkami zdzierała kolana,zdobywała staranne wykształcenie,popełniała coraz większe głupstwa,które mógłbyś nazwać strzałami w stopę i nabawiała się coraz to nowszych nerwic. para królewska zwalała wszystko na karb trudnego wieku i zbyt dużej wrażliwości.
w życiu każdej księżniczki przychodzi taki moment,że trzeba się wynieść z zamku na przedmieściu. księżniczka ucałowała smoka-kota bez imienia w różowy nos,spakowała ulubione płyty i książki i wyniosła się do najwyższej wieży na pierwszym piętrze. najwyższa wieża nie była w sumie taka zła - dwie komnaty z kuchnią i łazienką,w których trudno było jedynie zasnąć,bo księżniczka co noc łapała paranoję,że słyszy dźwięki,których faktycznie nie było. księżniczki zwykle w ciszy słyszą dźwięki,więc nauczyła się zasypiać przy włączonym telewizorze,żeby nie było za cicho. jak wszystkie księżniczki,które dopiero zaczynają samodzielne życie,lubiła ostro popić,szaleć na parkiecie do białego rana i wdawać się w bezsensowne romanse,kolejny raz strzelając sobie w stopę. para królewska mówiła,że młodość musi się wyszumieć.
pewnego wrześniowego wieczoru,kiedy księżniczka miała już cudownie miękkie nogi,zjawił się wojownik. od tej pory wojownik co noc obejmował ją pełnymi blizn ramionami,a ona szeptem mruczała mu do ucha,że się boi miłości. wojownik uczył ją zasypiać na swoim ramieniu i telewizor przestał być potrzebny. dał termofor,bo wiedział,że kiedy ma okres,z bólu nie może podnieść się z podłogi. wojownik wiedział,że księżniczka ma problemy z żołądkiem na tle nerwowym,więc dbał o to,żeby nigdy nie wychodziła z najwyższej wieży na pierwszym piętrze bez śniadania,a ona kochała go nawet w tym okropnym,dziurawym swetrze,w którym wyglądał jak menel,kochała go nieogolonego,małomównego i na kacu,którego zresztą przeważnie nabawiali się we dwoje,chociaż w przypadku księżniczek bardziej adekwatnym określeniem niż kac-morderca jest migrena. wojownik zauważył,że zielone oczy księżniczki są pełne smutku,ale umiał ją rozbawić swoim nieco szorstkim i złośliwym poczuciem humoru,a ona udawała oburzoną,przez chwilę mrużyła oczy,marszczyła brwi,usta składała w dzióbek i czekała w gotowości bojowej do focha,żeby za moment wybuchnąć śmiechem. nawet gdy się kłócili,księżniczka nie umiała długo się gniewać,zresztą nigdy nie była specjalnie mocna w kłótniach,bo i tak po trzecim zdaniu zapominała,o co jej chodziło. wiedziała,że wojownik czasem miewa złe sny,przez które na moment traci oddech i zaczyna się dusić,więc co noc przez kilka chwil czuwała nad nim,zanim sama zasnęła,jakby chciała go obronić. wojownik często wracał do najwyższej wieży z nowymi ranami,a ona cierpliwie odkażała je wodą utlenioną i zaklejała plastrami,a powykręcane stawy okładała altacetem i zawijała elastycznym bandażem - wiedziała,że taka jest natura wojownika i czuła,że to jedyny wojownik na całym świecie,z którym mogłaby mieć nawet pralkę. i żyli długo i szczęśliwie?
w najwyższej wieży trwał któryś z kolei wrzesień. księżniczka obudziła się po melanżu z głową ciężką jak z ołowiu. dzień wcześniej pokłócili się z wojownikiem przez telefon,kazał jej się zamknąć,więc uniosła się dumą i wypiła chyba trochę za dużo. gdy zadzwoniła rano (jako że nie umiała się długo gniewać),wojownik był poirytowany i dużo mówił,a ona nie pozostawała mu dłużna. wiedziała,że wojownik trochę narozrabiał,miała na niego haka,na który go nadziała. kolejny strzał w stopę. oboje powiedzieli chyba odrobinę za dużo,a przez słowa przestali na siebie patrzeć w ten ich specyficzny sposób. księżniczka tupała nogami,a wojownik ciskał kurwami i oboje wiedzieli,że tego smoka nie pokonają. wojownik wyruszył na swoją własną wojnę,a księżniczka jakby nieco zbladła,bardzo schudła ,wypalała jakby więcej papierosów i rzadziej odbierała telefon,bo już na żaden nie czekała. nie mogła spać,więc nocami wędrowała po klubach popijając najbardziej wymyślne drinki najtańszym mózgojebem w bramach. od tej pory co noc strzelała sobie w stopę szukając spokoju. odsyłała kolejnych wojowników na wojnę - jednego do Szwecji,drugiego do Danii,trzeciego,czwartego,piątego i każdego następnego do diabła. od tej pory nawet w najwyższej wieży na pierwszym piętrze nie umiała znaleźć sobie miejsca i znów zrobiło się za cicho,więc,oglądając nocne powtórki Big Brothera,'Usterki','Nauki jazdy' i 'Rozmów w toku',piła jeszcze więcej,żeby któregoś ranka obudzić się z gastrossakiem w nosie,sączkiem w brzuchu i kilkoma szwami pod mostkiem i koło pępka - jej organizm wszczął bunt. po pijaku za często chybiała,strzelając sobie w stopę. od tej pory zaczęła robić to na trzeźwo.
trwał kolejny wrzesień - pełen słońca,chociaż noce były już chłodne. księżniczka nauczyła się już nawet śnić pojedyncze sny,gdy czasem udawało jej się zasnąć. kiedy pochylała się nad marchewkami,sałatą i kalafiorami,zobaczyła wojownika. wrócił z wojny,był jakby nieco zmieszany i blizn miał jakby trochę więcej,chociaż nie było ich widać na zewnątrz. zauważył,że ma jeszcze smutniejsze oczy niż wtedy,gdy widział ją ostatni raz i że ucieka przed nim wzrokiem. popatrzyli na siebie przez marchewki,sałatę i kalafiory,wymienili kilka zdań i oboje wiedzieli,że nigdy nie będą mieć ze sobą nawet pralki.
gdybym na dzień dzisiejszy miała dopisać ostatnie zdanie tej bajki,brzmiałoby ono: 'księżniczka kolejny raz strzeliła sobie w stopę,tym razem wykrwawiając się na śmierć'. no,ewentualnie w kolano. żeby nie robić z księżniczki aż takiej rutyniary.

Mayer Hawthorne - Green Eyed Love.