biggus_dickus // odwiedzony 421249 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1835 sztuk)
15:46 / 29.08.2003
link
komentarz (3)
Nudy... nie polazlem do roboty, bo mi sie nie chcialo. Co prawda z rana zanioslem tam co mialem, zajrzalem tez do urzedu w sprawie wyrobienia tego pieprzonego dowodu... czas najwyzszy jakby nie bylo. Wrocilem na chate, zjadlem ubogie sniadanie, popilem cola i wybylem ponownie na miasto z Finchusem. Wlasnie przed chwila wrocilem i nadal sie nudze. Nie chce mi sie siedziec na gg, nie chce mi sie czyscic dysku, nie chce mi sie kompletnie nic. Zero pracy, zero rozrywki, totalne zero na wszystko. Czuje jak powoli zalapuje dola z tego powodu. Ja przeciez przyjalem filozofie, ze nigdy sie nie doluje. I tak tez jest w przypadku normalnych problemow, ale jak kompletnie nic mi sie nie chce, to i humor mi opada, a nad tym juz nie potrafie zapanowac. Poza tym od paru dni moja glowe zaprzataja tysiace mysli na wszelakie tematy. Czuje, ze gubie sie w tym spoleczenstwie, popelniam bledy, ktorych obiecalem sobie nie popelniac po raz drugi... czlowiek uczy sie na bledach... tak... wiem juz co bylo bledem, wiem tez, ze nie powinienem tego popelniac po raz drugi, a jednak to robie. Staram sie nad soba zapanowac, ale to przynosi tylko odmienne rezultaty, gdyz zaczynam robic cos, czego nigdy dotad nie osmielilbym sie zrobic... czy to dobrze, czy zle? Nie wiem. Wiem, ze nie majac rzadnych zachamowan gra sie na wielka skale i albo osiagnie sie wszystko, albo wszystko straci w ciagu jednej chwili. Moze wlasnie to mi odpowiada... "one shot, or one opportunity...". Nie wiem sam do czego zmierzam. Poczatkowe plany ulegly zmianie, nie zamierzalem zaciagac sie tak daleko w niektorych motywach, a jednak... przyszlosc jest nieznana, nie wiem co przyniesie mi jutrzejszy dzien, nie wiem jak mam postepowac, przytlacza mnie otaczajacy swiat. Stracilem ostatnio caly zapal do zycia, moj tradycyjny banan na twarzy rowniez zwiedl (czy zwiadl... nie wiem jak sie pisze,0). Wiem napewno, ze musze przewegetowac w takim stanie jeszcze kilka dni i dopiero wtedy powroci moj optymizm ze wzmozona sila. Wtedy to bede mial zapal do pracy zarowno sluzbowej jak i prywatnej. Wtedy bede mial sile i checi na zabawe, nowe pomysly na zycie i plany na przyszlosc... poki co czuje, ze sie wypalilem i musze zregenerowac sily. Moze niedzielny koncert Fenomenu postawi mnie na nogi... jesli oczywiscie wszystko wypali i pojawie sie na owym. Nie wiem... poki co czeka mnie wegetacja.