biggus_dickus // odwiedzony 421289 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1835 sztuk)
21:55 / 01.05.2004
link
komentarz (2)
No to lecimy z koksem. Co sie tyczy dnia wczorajszego, pobudka byla o 7, wyjazd o 8. Najpierw zapomnialem kluczy, wiec wrocilem sie... bla bla bla... az dotarlismy do Milicza. Troche czasu minelo, zanim znalezlismy czynna pizzerie, a gdy juz dokonalismy tego wyczynu kazdy zamowil pizze, ktora w porownaniu z podobnym daniem w Żmigrodzie byla o wiele gorsza i mniej pozywna, a cenowo niestety podobna. Po sniadaniu wrocilismy do Biedronki, gdzie dokonalem gromadzenia zapasow coli "Tęcza", a takze soku pomaranczowego "Ibiza" na najblizsze wolne dni. Wraz z Iksem nie omieszkalismy tez kupic sobie po lodzie... litrowym. Poniewaz nie bylo czym tego jesc, to zakupilismy tez zestaw drewnianych przyzadow do gotowania. Drewniana lycha, choc niewygodna, to jednak przysluzyla sie jak nalezy. Po spozyciu w/w lodow trzeba bylo wreszcie zaczac prace. Po kilku godzinach opierdzielania sie w terenie (a nalezy wskazac, ze trzech pierwszych klientow uzylo do nas zwrotu "ja mówię",0) bylismy w drodze powrotnej. Ponownie bedac w Biedronce kupilem sobie pizze na kolacje. Oprocz tejze drugiej pizzy znow kupilem po litrowym lodzie z Iksem. I znow drewniaki poszly w ruch :D Tak sobie juz wracalismy i wyjechalismy z Milicza, kiedy mniej wiecej w srodku drogi, gdzie po jednej i drugiej stronie las i nic poza tym, zlapalismy gume. Wymiana kola nie trwala dlugo, ale jazda na "nowym" trwala jeszcze krocej, gdyz to okazalo sie sflaczale. Sami, posrodku lasu, bez transportu, sciemnialo sie, musielismy wzywac pomocy. Z odsiecza podjechalo Czopiradło. Mniej wiecej godzine pozniej juz siedzielismy spowrotem w Jajuszowym dylizansie i wracalismy do domu. Tak chyba najprosciej mozna opisac wczorajsza wyprawe. Bylo wiele radosci.