biggus_dickus // odwiedzony 421185 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1835 sztuk)
14:58 / 23.05.2004
link
komentarz (4)
To moze ja zaczne od zaznaczenia faktu, iz moj angielski lezy, niewiele pamietam z tego jezyka, przez co albo niewiele zrozumialem, albo zrozumialem blednie, wiec w niektorych wnioskach moge sie mylic. Ale to taki maly, niewiele znaczacy aspekcik na minus. Drugim, raczej powazniejszym byla banda najebanych osilkow, ktorzy w rytm muzyki popychali sie nawzajem w tlum ludzi. Zwierzeta. To tyle, jesli chodzi o negatywy z imprezy, ktore i tak nie wplynely nazbyt negatywnie na moje odczucia :,0)

Wbilismy do klubu mniej wiecej o 19. Na dworze padal deszcz, wiec nie bylo sensu sie nigdzie szlajac. Wewnatrz sporo czasu uplynelo, zanim zaczelo sie cos dziac. Jesli mnie pamiec nie myli, to ok. 22 rozpoczal sie pokaz "bregdensa. Taniec na głowie, jak ktoś nie wie", jak to pewien polityk powiedzial hehehehehe. Pokaz byl calkiem calkiem, ale najbardziej moja uwage zwrocila pewna pani :P Po prostu ladnie wywijala nogami :,0) Po pokazie przenieslismy sie pod scene. Po jakims czasie na scenie pojawil sie Approach. Czarnuch zaprezentowal sie jak nalezy, a jego wolne po prostu rozjebaly mnie w drobny mak hehehe. Nie wiem wlasnie, czy dobrze zrozumialem, o czym mowil, ale Hieroglyphics chyba nie dojechali, czy cos w ten desen. Tak czy srak Approach gral jakies 45 minut, po czym postanowil rozdac kilkanascie vinyli dla fanow. Bylo o co walczyc, ale jakos nikt nie pojawil sie na scenie. Po koncercie jednak pare osob chasalo sobie z tymi vinylami po klubie. Wracajac jednak do wystepu, to jak juz wspomnialem byl na wysokim poziomie. Z tego, co mowil Approach wywnioskowalem tez, iz dj'em jest jakis ziomek, ktory nigdy nie gral hip hopu, wiec jest to jego pierwszy raz. Musze przyznac, ze choc nie byl to pokaz mistrzostwa z jego strony, to i tak sobie poradzil. Kiedy Approach skonczyl grac bylo jakies 15 - 20 minut przerwy. Na scene wkroczyli A-Plus, Phesto, Tajai i Opio. Tlum dostawal mentalnego orgazmu hehehe. Panowie zaczeli grac i wszystkim cieszyly sie mordy. Tutaj juz dlugo pod scena nie wystalem, gdyz mialo miejsce pare nieprzyjemnych zajsc z trzoda chlewna, wiec wolalem sie ewakuowac do tylu, anizeli stracic zeby. Z tylu bylo chyba nawet lepiej. Scene bylo po czesci widac, nikt sie nie przepychal a i nie bilo mi po uszach z glosnikow (po koncercie jednak do dzis rano jeszcze minimalnie mi piszczalo :P,0). Hiero zagrali ponad godzine, mysle ze ok. 90 minut, wiec calosc trwala ponad dwie godziny. Wyskakalem sie jak zly, do dzis mnie wszystko boli i ledwo chodze, ale bylo warto :D Hiero zaprezentowali kawalki z roznych plyt, jesli sie nie myle, to zagrali nawet do dwoch cudzych bitow, w tym do jednego Dr. Dre'a :,0) Ku mojej uciesze uslyszalem m.in takie kawalki, jak "You Never Knew", "The Last One", "After Dark" i "No Nuts" (przy dwoch ostatnich nie jestem pewien, czy mi sie nie popieprzylo hehe,0). No co tu duzo mowic, bawilem sie zajebiscie :,0) A przypomnialo mi sie jeszcze teraz, jak to na poprzednim koncercie Jeru pytal o nastawienie do prezydenta USA i tlum wolal "Fuck George Bush!". Na Hiero bylo to samo buehehe. Kurwa, lubia swojego prezydenta, nie ma co. Wspominajac jeszcze pokrotce o publice, to ludzi nie bylo za wielu. Ale to i lepiej, bo nie bylo tloku i po 2 godzinach skakania pod scena i w okolicach przynajmniej mozna bylo gdzies usiasc i odpoczac, po czym znowu wyjsc na parkiet :,0) Ostatecznie z klubu wyszlismy po 2. Fotek (na koncercie,0) zrobilem ponad 90, niestety wszystko zjebanym aparatem, wiec nie wiem ile z tego w ogole wyszlo. Zrzucal bede je pozniej i wtedy zobacze jak sie prezentuja. Oprocz tych w Kolorze, jeszcze troche postanowilem uwiecznic na after after u Krzycha, gdzie to w 5 osob mielismy spac hehe. Dziewczyny siedzialy na klatce schodowej jakies 2 godziny, gdyz wspollokator Krzycha sie zamknal od srodka, wlaczyl TV... i zasnal. Zadne pukanie nie pomoglo, wiec nasze kolezanki przez 120 minut koczowaly na klatce, dopoki to nie przybylem z Krzychem z odsiecza. Trzeba bylo wylamac drzwi, ale pozniej juz wszystko bylo dobrze. Po chwili siedzenia w naszym hotelu wraz z Krzychem udalem sie na kolacje i po jakies zapasy. W hacjendzie imprezowalismy jeszcze do 6, wiele sie dzialo, troche zdjec tez sie zrobilo, ale to juz jest inna, odrebna i pozostajaca we wlasnym gronie historia :,0) Noc zakonczyla sie o 6, kiedy to polozylismy sie spac. Poniewaz nie potrafie spac na powierzchni uksztaltowanej pod katem 45 stopni do poziomu, to przez godzine jeszcze lewitowalem poza lozkiem, a zasnalem dopiero w okolicach 7. O 8 Krzychu wychodzil do szkoly, wiec mnie obudzil. Po nim Dominika, wiec ponownie zasnalem gdzies o 9. Przespalem sie do 10, po czym obudzilem sie zlany potem, ciut sie odswierzylem i pognalem do szkoly, gdzie do konca dnia dogorewalem. I chocbym mial dogorewac do nastepnego koncertu, to jak najbardziej bylo warto :,0) I nawet Krzychu, ktory stanowi calkiem odrebny element spoleczny stwierdzil, ze nie zaluje ani zlotowki wydanej na bilet, bo bardzo mu sie podobalo. Wkrecil sie w klimat chlopaczyna hehehe. Moj dzien jednak nie tak sie zakonczyl. Po powrocie ze szkoly dlugo nie wysiedzialem w domu (choc sil nie mialem juz na nic,0), a udalem sie na calkiem mily spacerek. Taki odpoczynek w odpowiednim towarzystwie na lonie natury zregenerowal odrobine moich sil. I wreszcie po dlugim i meczacym, ale pozytywnie sie konczacym dniu wrocilem do domu, posiedzialem chwile przed kompem i leglem do spania chyba gdzies o 23. Dzis obudzilem sie tuz przed 14, wiec sporo czasu przespalem. Do szkoly oczywiscie dzis juz nie mialem sily wstac, ale niewazne. Teraz jem sniadanie i zastanawiam sie co dalej. Jakies propozycje na wieczor?