esperanto // odwiedzony 5464 razy // [nlog/don't waste your time buddy nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (20 sztuk)
13:33 / 08.08.2004
link
komentarz (0)
W miarę dojrzewania kory mózgowej, w coraz większym stopniu wzrasta moje zainteresowanie muzyką Jazz.
Jest to fascynacja, którą można przyrównać, do zapatrzenia się w dostojną kobietę przy czym ktoś stwierdzić może - ty jej nie znasz.
Fakt, muszę przyznać iż nie znam się dobrze na tej muzyce. Lawiruję gdzieś pomiędzy kilkoma kluczowymi dla gatunku wykonawcami, chadzam do klubów jazzowych nie wiedząc kto gra, ale w dziwny sposób cała owa otoczka niezmiernie mnie frapuje.
W jazzie jest coś z wolności. Jest to wyciąganie esencji z drewnianych ciał instrumentów, próbujących zegrać się wspólnie jak ciała kochanków w miłosnym uniesieniu.
Lubię jak pobrzmiewa, gdzieś w tle gdy patrzę za okno podziwiając matkę noc, gdy skraplam na kartkę zdania, gdy popijam samotnie jakiś alkohol.
Jest w nim coś pięknego. Ta niewola instrumentów, oraz kryjąca się za nimi filozofia.
Jazz, jest dla mnie określonym podejściem do życia.
Kocham wszystko co jest na swój sposób jazzowe.
Miewam jazzowy styl pisania, i zauważam iż kiedy opieram się na luźnej improwizacji wychodzi mi to najlepiej. Zapragnąłem zaprzyjaźnić się z pewnym kolesiem (z sukcesem) w sumie tylko dla tego iż w jego głosie pobrzmiewał jazz, i to pozytywnie mnie nastrajało, poza tym kocham ludzi mających iście jazzowe uśmiechy.
Może to dlatego iż będąc mały, odwiedzając w niedzielne przedpołudnia moich dziadków, z telewizora sączyły się stare amerykańskie filmy z lat 30 i 40. Te dni, małe miasteczko, słońce za oknem, mały szkrab, zero zmartwień, i ten sączący się z czarno-białego telewizora tajemniczy bełkot pachnący wolnością...