fisia // odwiedzony 51626 razy // [nlog/Świat momentami jest piękny/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (179 sztuk)
02:18 / 19.06.2005
link
komentarz (7)
jestem u kresu sil fizycznych i psychicznych...

w czarwtek przyjechalam do domu.babcia juz czula sie zle. mama byla bardzo zmeczona bo miala nieprzespana noc, poniewaz siedziala z babcia. w kuchni byl wujek potrzebujacy rak do pomocy. a wiec pogonilam mame do lozka, a sama zajelam sie obieraniem i smazeniem ryb. poszlam spac o 3 w nocy. o 7 musialam wstac bo trzeba bylo jechac po pilelegniarke na zastrzyk do babci. potem odwiedzialm przychodnie jeszcze 4 razy. za ostatnim dowiedzialam sie ze babci wyniki sa zle i ze trzeba do szpitala. izba przyjec...oddzial...spiecie z pilegiarkami, ktore polozyly ja na sali oddalonej od wc o spory kawalek,a babcia chodzi jedynie przy balkoniku i bardzo szybko sie meczy...po naszej interwencji zmienili jej sale...

tak bardzo boli kiedy widze ja taka slaba...odwodniona, bezsilna...nic jej nie boli, ale jednak jest tak slaba...dom bez niej jest taki pusty...ona jest jak moja druga matka. ona mnie wychowywala, byla w kazdym momencie mojego zycia...rozmawiam z nia zawsze jak z przyjaciolka w moim wieku. jestem jej ulubiona wnuczka a kurwa nie potrafie jej pomoc... caly czas staram sie walac glupa zeby sie chociaz na chwile usmiechnela...czasami mi sie to udaje, dlatego ciagle probuje jeszcze raz i jeszcze raz... jak widze ja w takim stanie to cos w srodku rozdziera i kluje, i boli....najgorsze jest to, ze ona ciagle powtarza ze to juz jest chyba jej koniec....a przeciez musi walczyc, przeciez moze pokonac kolejna chorobe...

jestem zla, ze jutro musze jechac do torunia i ze dopiero w czwarek wracam...no ale musze jechac na ten przeklety egzamin..;((