Co tam mordeczki w tym roku u Was?
Znowu sobota, znowu się najebałem, ale lubie to bez kitu.
Pamiętam tylko, że woziduzpą do chaty wracałem.
jara mnie to, że moja barmanka zamyka pub i idziemy w jakiś klub. Bez kitu:)a te shoty pizga lepiej niż ja, ja to wymiękam rili men! Tak pozytywna ta mordka jest, że chyba na mnie to przechodzi. Chciałem napisać coś dłuższego, ale nie mam siły więc wielkie 5 dla Was.
Chuj tam. Rap w głośnikach i chyba czas pograć w fifke na pleju, a Ty jak spędzasz święta? Wczoraj po pracy pojechaliśmy w nocy do tesco kupiłem 6-pak kasztelana na święta.. szkoda, że na święta nic nie zostało. Twoi znajomi też w smsach zamiast życzeń piszą: "Co pijemy dzisiaj?", "o której wychodzimy?", "kurwa gdzie ja teraz kupie wódkę?". Dzisiaj pasterka na boju, wiesz tradycja narodowa jak pieprzony karp i kutia.
Zdrowych i spokojnych mordy.
Pije z K. piwo po pracy, jest ciemno ok 5 z rana. K. deklaruje się, że idzie po następne nam. Wychodzę na fajkę przed klatkę, po chwili biegnie K i krzyczy
K: Goni mnie!
J: Kto kurwa Cię goni?
K: KONIEC ŚWIATA!
;D
Tak se myślę, że jakbym miał zdjęcie ze Smarkiem co z nim piłem i byłoby proporcjonalne do tego co wypiliśmy oboje i jak byłem nastukany to byłby hit internetu. Chleje od rana, no dobra od... wieczora? 4 rano to albo rano albo wieczór chuj wie :D w ogóle rozkminy roku dzisiaj. Chyba na spontanie wbijemy w weekend do Mielna.. wszystko zależy co stwierdzimy w piątek ;D. Ogólnie patrze na konto i myślę se że kozak jestem tyle zer po wypłacie nigdy nie widziałem. Taki lajt życiowy. Na uszach takie rapy że w głowie Ci się nie wypierdala. a w organizmie tyle tyskie/lech/żywiec/ że też Ci się nie wypierdala :D Po pijaku łapie takie misje, że masarka. Ha już wszyscy o mnie zapomnieli a tu patrz. Chyba ruda wjedzie wieczorem dla odmulenia :D
Rozrywa mnie od środka, zajebiście. Czuje takie totalne załamanie.. chciałbym porozmawiać, tak normalnie. Nic więcej tylko porozmawiać. Łzy to mi się same cisną do oczu. Czasem myślę, że niepotrzebnie uwierzyłem w to wszystko jak to mawiają "zbyt piękne aby było prawdziwe."
Wszystko się zmieniło tak nagle, z dnia na dzień. Mimo to wierzyłem i być może to był błąd, za długo w to wierzyłem. Mam ochotę to wszystko rzucić, całe to życie.
Po swojej życiowej porażce znowu zaufałem, zacząłem być dobrym człowiek, a teraz.. teraz czuje, że znowu wszystko się zmienia. Chociaż tym razem pić nie będę. Z resztą moja wątroba już dosyć przeszła.
Nie wie co jest najgorsze, ale chyba najbardziej dobija mnie obojętność z Jej strony.