java // odwiedzony 2087 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (9 sztuk)
13:56 / 21.05.2005
link
komentarz (2)
Ja (11:51)
misiu wiesz.. mam przeczuce ze sie rozstaniemy do przyszlego semestru...

Misiaczek (11:52)
Twoje przeczucie jest nie tylko Twoje...

W ten sposob rozpoczela sie nasza rozmowa. Pokazałam Ci to miejsce. Nie wiesz co powiedzieć? Przecież ja ci wszystko, co tu jest mówiłam Kochanie.. powtarzałam Ci to nie raz, nie dwa... nawet nie trzy razy. Tesknie. Kocham. Nienawidze twoich przyjaciół. Wiem, że widzą, że jest ci źle i chcą Cie tylko przedemną chronić, ale boje sie, że im sie uda... Nie odzywałam sie 5 dni. Ty wyjechałeś z przyjaciółką. Ja wcześniej wyjechałam ze znajomym. Koniec robienia sobie na złość! Prosze! Na co nam to wzajemne szarpanie sie? Ja teraz płacze, ty jesteś smutny... Mam wyrzuty sumienia.
Wiem jak potrafisz sie zachować w stosunku do koleżanek. Nie raz widziałam jak sie do nich kleiłeś... ba! całowałeś nawet. Boje sie. Prosze nie rób już mi tego. Ja już nie będę. Wszystko będzie dobrze kochanie. Obiecuje. Nie zostawiaj mnie. Prosze... Nie chce myśleć o tym co sie działo, gdy wyjechałeś. Boje sie.
20:43 / 28.03.2005
link
komentarz (0)
No tak. Nie jest źle, ale bywalo lepiej. Stajemy na braku zaufania. Po latach nie umiesz, nie jesteś w stanie mi go okazać. Kocham Cie. To były dobre święta. Pełne Ciebie i poczucia, że jesteś obok.
21:37 / 22.03.2005
link
komentarz (0)
I nic. Zero zainteresowania tym, że nie zaliczyłam. Hmm jakie to prozaiczne. Kocham Cie...
06:37 / 22.03.2005
link
komentarz (0)
Zaczeliśmy rozmawiać. Zaczełam sie cieszyć na twój przyjazd. Chce zobaczyć Twoje oczy. Bardzo źle ze mną.
17:30 / 21.03.2005
link
komentarz (0)
Mam mardzo ciężkie i duże łzy. Udeżają o ramiona. Mówisz, że widzisz, że sie sypie, że starasz sie to naprawić. Może i racja, a ja tego nie zauważam. Musze przyznać, że były chwile kiedy nie zależało mi na tym związku, na tej miłości. Musze sie lepiej przyjżeć. Może ja jestem zaślepiona złością i tego nie widze. Zła kobieta ze mnie. Mam taki skarb. Miałam taki skarb...
Czasem mam wrażenie, że czego sie nie tkne to niszcze. Niszcze własny talent, niszcze siebie. Zniszczyłam swój umysł alkoholem, za dużo pale. Nawet swojego ciała nie szanuje. Zniszczyłam miłość, a ona podobno niezniszczalna. Zniszczyłam paru innych mężczyzn i dwie przyjaźnie. Misiu jesteś pewien, że wciąż mnie taką chcesz?
16:32 / 21.03.2005
link
komentarz (0)
Przyjedziesz w czwartek. Obiecałeś. Ciekawe co będziemy robić i czemu to co zwykle. No, ale trzeba zacząć myśleć pozytywnie. Może jednak coś będzie inaczej. Może pójdziemy gdzieś na spacer zamiast wyrywać sobie komputer. Ostatnio siedziałam na fotelu z laptopem na kolanach, a ty grałeś. Moja ręka była z 20 cm od twojej ciepłej skóry. Nigdy nie było tak daleko.
Całe wieczory przesiadujesz w klubie. Nie wiem. Nie wiem co tam robisz, z kim to robisz... Nie powinnam nic mówić. Nie mam prawa. Przecież ja też... Każdego faceta, którego poznam porównuje do Ciebie i za każdym razem są tylko namiastką. Puki tak myśle chyba jest dobrze. Czasem chciałabym się uwolnić całkiem wiesz? Zostawić wszystko za sobą. Zacząć od nowa bez nikogo. Czyste konto, nie wiem tylko czy zostawiać wspomnienia. Z jednej strony są piękne, a z drugiej bolą. Boli to, że pewnie już nigdy tak nie będzie. Ciekawe, czy gdybym była czystą kartką tylko ze wspomnieniami szukałabym jeszcze raz miłości, wiedząc co daje, czy też może odwróciłabym sie i uciekła ile sił w nogach.. jak najdalej. Człowiek nawet samego siebie nie zna. A ty co byś zrobił? Próbowałbys zapobiegać błędom, czy nie mówiłbyś po prostu tych magicznych słów wtedy przy fontannie o 15:15 w pewną magiczą czerwcową sobote? Kiedyś znałam Twój każdy gest, por w skórze, grymas twarzy i ton głosu. Prawda, że ludzie szybko zapominają? Myśleliśmy jak jedno. Prosze przypomnij sobie..
07:37 / 21.03.2005
link
komentarz (2)
Zadzwoniłeś kiedy już zasypiałam. Powiedziałeś, że nie widzisz sensu w byciu razem skoro ONI znaczą dla mnie więcej, dają mi więcej i Ty jesteś na końcu. Standardowa wymiana zdań przez ten głupi telefon "jak sie nie podoba, to sobie zmień". Zastanawiam sie czemu ograniczyłam kontakt. Chyba na początku dla tego, że rzeczywiście byłam zajęta, a później dlatego, że co sie odzywałeś to z marudzeniem, problemami... a ja miałam własne. Ledwo sie z nich wygrzebywałam. Wiem, że to ja jestem silniejsza w tym związku, co nie znaczy, że jestem silna. Ja też chce sie wypłakać. Tobie nie moge. Musze to w sobie dusić, a Ty dokładasz. Na ircu jest łatwiej wyrzucić z siebie problemy. Powiedziałeś, że dajesz mi za mało wolnośći i dla tego pewnie sie oddalam. Miałeś na myśli narzekanie na moich znajomych i zazdrość. Kochanie. Jeśli dasz mi ciut więcej wolnośći nie będzie żadnego MY. Nasze jedyne kontakty ostatnio to właśnie twoje narzekanie. Kiedy specjalnie zaczełam rozmowe, by spytać co u ciebie temat znowu zszedł na nich. Czy to jest normalne? Ja tylko chciałam sie dowiedzieć co sie u ciebie dzieje i jak żyjesz. Chciałam zebyś nie czuł sie tak samotny jak ja. Bo ja sie czuje straszliwie sama. Pomimo tego, że teoretycznie nie jestem. Ale to juz tylko teorie. Wiesz, ze rzeczą którą kocham najbardziej jest wolność, ale ty tak na prawde mnie zamekasz. Kiedy mogłam całkowicie bezpieczna lezeć w twoich łapkach pare godzin byłam wolna. Teraz, kiedy jestem 300km dalej jestem tylko samotna.
23:27 / 20.03.2005
link
komentarz (0)
Wieści z pola walki. Pretęsje. Rozmawiam z NIMI. ONI mi imponują. ONI (a raczej pewnego dnia ON) mnie Tobie zabierze. Bo będzie mi imponował, bo mają wiekszą wiedze, lepszą prace. Twoje troski? Pytasz co Ty możesz mi zaoferować w porównaniu z NIMI. Na moją prozaiczną odpowiedź, że milośc... milczysz. ONI to oczywiscie znajomi z irca. Dziękuje Ci kochanie za zaufanie, które we mnie pokładasz. Postawiłam sobie za cel prawde. Kiedyś była tylko ona. Teraz to wszystko sie rozmyło. Jak to z wami jest, że wciąż widzicie konkurętów, że musicie mieć czarno na białym, że jesteście lepsi, a jak już jednak ktoś sie okaże w czymś silniejszy to oczywiście musi zgarnąć całą nagrode? Nagle po paru latach coś mi strzeli do głowy i rzuce sie na jakiegoś faceta bo będzie mial więcej kasy lub ładniejsze zęby czy będzie wyższy. Gdzie sens, gdzie logika? Wiem, wiem kochanie że jesteście mniej logiczni od nas nawet. Prosze... zaufaj mi. Ja nigdy nie zrobiłam niczego by twoje zaufanie zawieść, a jednak ty wciąż mi go nie dajesz...
21:55 / 20.03.2005
link
komentarz (3)
Dzwoniłeś dziś rano. Ledwo Cie słyszałam przez ten parszywy telefon. Zastanawiam sie. Twojego głosu już czasem nawet nie poznaje. Rozmawiałam ze znajomym. Z jednym z tych znajomych o ktorych tak sie boisz. Znajomym z irca. Wiesz, że od zawsze wiecej przyjaciół miałam wśród mężczyzn. Wiem, że Ci to przeszkadza, bo komu by nie przeszkadzało... W każdym razie znajomy jest zakochany. Od dwóch miesięcy jest szczęśliwym człowiekiem. To z niego aż bije. Mi sie od razu włączył cynizm i pewna odmiana zazdrości. On opowiadał(zawsze mi to opowiadają), a ja sobie przypominałam nas. Ciebie i mnie pare lat temu. Ludzi bezgranicznie i bezwarunkowo szczęśliwych, bo mają siebie. Ludzi, którzy świata poza sobą nie widzą. Bez problemów, kłopotów, a nawet jeśli były nieporozumienia, to podchodziliśmy do nich z uśmiechem na twarzy. Dużo śmiechu, dużo bezpieczeństwa, zaufania, pewności i ciepła. Nigdy nie wierzyłam, że to będzie trwało wiecznie. Pierwszy raz po pół roku pomyślałam, że to nie ma sensu. To była krótka myśl i szybko ją rozwiałeś. Później jednak było gorzej.. coraz gorzej. Moja wina, twoja wina, niczyja wina. Przestałam sie starać, robić ci kanapki, mając własne problemy nie mogłam pomagać Ci w Twoich tak jak byś tego chciał. Nie znalazłam dość siły. Przestałeś patrzeć na mnie z uwielbieniem i nazywać swoją Księżniczką. Sex był pospieszny i byle jaki. Czułam się zmęczona twoją obecnością. Szarość i rutyna wyciągneły ze mnie szczęśćie i uśmiech. Zastąpiło je rozdrażnienie i wyczerpanie. Najbardziej bolało, że nie zauważyłeś nawet co sie dzieje. Chciałam iść do kina, do knajpy czy na spacer. Mam wrażenie, że pomysły te napawały Cie obrzydzeniem. Wrażenie, że potrzebujesz mnie tylko do łóżka i żeby nie być samotnym nasilało sie. Nie wiem czy to prawda. Usilnie twierdzisz, że mnie kochasz. Kiedy mówie Ci to, co jest tu napisane jest lepiej przez następne dwa dni, a czasem nawet nie tyle. To przypominanie też mnie zmęczyło.
Wyjazd powitałam z ulgą. Byłam od Ciebie uzależniona. Od zapachu, smaku, głosu. Przyzwyczajenie. Pierwsze dwa tygodnie były straszne. Później zaczełam sie wciągać w życie tutaj, a ty po kolei zawalałeś. Zamiast przyjechać do mnie- koncert z koleżanką. Zamiast telefonu- wyjście na piwo. Gdy przyjeżdzam szybki numerek i mnie zostawiasz robić coś innego. Nigdy Cie nie zdradziłam, ale musze przyznać, że myślałam o tym. Strasznie brakowało mi i brakuje nadal zwyczajnego dotyku i czułości. Wiem, że kontakt między nami sie zrywa, że prawie ze sobą nie rozmawiamy.. czy to na gg, czy przez telefon. Wymiguje sie nauką, a tak na prawde gadam ze znajomymi. Czasem dają mi wiecej uczucia niż Ty. Wiem doskonale, że ta sytuacja to również moja wina. Przynajmniej w połowie, jeśli nie więcej. Dlatego, oraz z powodu wspomnień, które tak jasno we mnie ożyły postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym razem bez rozmów i kłótni. Zaczne sie starać spowrotem. Jesteś tego wart. Mam nadzieje. Ostatnie lata dużo mnie kosztowały, ale dałeś mi tyle radości, że podejme próbe, zaryzykuje przechodzenie przez to wszystko jeszcze raz, bo już sie znieczuliłam i teraz musze włączyć uczucia spowrotem. Opowiem o tym tutaj. Może kiedyś ci będe mogła to pokazać i oboje będziemy sie śmiali, a może ja będe płakała czytając te wpisy. Wiem, że nie chce Cie stracić. To mało, ale może na nowy początek wystarczy. Na początekk sms. Może nie taki jak kiedyś z opisem na 7 sesemesów co bym Ci robiła wieczorem i, że tęsknie choć widziałam Cie godzine temu. Bo nie widziałam. Jeśli na prawde Ci na nas zależy trzymaj za mnie kciuki. Podejmuje reanimacje.