KolageN & Krux blog  / odwiedzony w cholerę razy /n-log home   --< < KOLAGENOWA STRONA GŁÓWNA > >--   Dodaj do ulubionych

pokaż: wszystkie wypociny | ostatnie 20 | ostatni miech |

2005.08.13 20:44:25
link
komentarz (0)

Troszkę przemyśleń...
Nie będziemy epatować tanią pornografią (ani drogą tudzież luksusową) żeby nabijać komentarze :P
Ostatnie piwko zaowocowało rozmową filozoficzną.
Czy my kreujemy świat czy tylko go odbieramy?
I nie chodzi tu o kowala losu tylko poprostu wpływ naszych chęci i marzeń na rzeczywistość.
Krux mówiąc że ateizm jest wiarą i to bardzo fanatyczną dał mi do myślenia. Trzeba mocno rzeczywiście wierzyć że NIC nie ma.
Boga, losu, siły wyższej czy przypadku.
Nie ma co teraz opisywać dokładnie bo Krux nie może polemizować bo siedzi na wsi.
Ale własnie wczorajsze zdarzenia jakby chciały udowodnić że jest coś. Choć tak czy siak ja będę się dalej upierał i tego nie zauważam :P

Po spotkaniu organizacyjnym w sprawie wyjazdu do Finlandii miałem iść na imprezkę porzegnalną Tomka Rupika. Na Kurdwanowie, a nie znam tej okolicy.
Kaśka mnie podwiózł na mateczny a z tamtąd miałem już jakoś się dostać autobusami. Oczywiście zapomniałem adres i wszystko więc dzownie do Rupikosa na komóre a tam słyszę coś w stylu:
Cześć Grzesiek! Tu Tomek mówi. Mam zjebaną komórkę i nie słyszę wogóle nic co mówisz. Zadzwoń do mnie na domowy. Podaję numer [cośtam cośtam] Powtarzam [cośtam cośtam] Narka
Oczywiście numer w mojej mózgowej pamięci RAM szybko zanikł. No ale dzwonić trzeba, więc wybieram taki jak mi się wydawało że był. Dzwonię i ktoś odbiera:
-Halo?
[trochę mnie wcieło bo głos w słuchawce inny]
-Halo, tu Tomasz Rupik?
-Nie. Tu Przemek. A co idziesz do Tomka na imprę?
[teraz to mnie max zamurowało]
Okazało się że jakimś zrządzeniem losu dodzwoniłem się na domowy (którego oczywiście nie znałem) Przema z grupy.
Ot taki przypadek :)
Potem jeszcze w autobusie jechałem z siostrą gospodarza imprezki (o czym oczywiście tez przekonałem się na miejscu, bo każde z nas wysiadło na innym przystanku).
Czekam na następne przypadki jak niewierny Tomasz.

Co do imprezki to było fajnie. Spokojniutko (bez policjii) ale fajnie.
Piwko "Hammer" - nie kupujcie - niedobre. Nawet jako 4 piwo pod rząd.
Wiem że Śliwowica to też nie jest mój ulubiony napój. Jak już coś ma mieć 70% to Absynt wolę :D
Naleśniki były przepyszne, pomidor też. Taki pyszny był że aż zdażało mi się ludziom z kanapek zabierać - NAPRAWDĘ myślałem że ten plast6erek jest na kupce innych plasterków, a nie na kromce.
Powrót do domu z Kurdwanowa o 4:30 w pół godzinki.
Podjechałem nawet 164 ostatnie 2 przystanki.
Na imprezie jak widziałem jak ludzie o 3 dzwonią do domu żeby się nie martwili rodzice trochę się zastanowiłem. Ja zwykle o 3 to zaczynam wracać do domu.
Chyba trzeba będzie przystopować.
Czekam na zdjątka!

Po lekturze w świątyni zadumy "Kaznodzieję:Krew i Whiskey" naszły mnie przemyślenia i to raczej nie jest efekt historii Cassidiego.
Potrzebuję przerwy.
Od tego nic-nie-robienia.
Od wegetacji... Jedzenie, film, mecz, knajpa, sen.
Finlandia się przyda.
I nie mówię tu o wódce.
Co można robić w górach jak nie odpocząć i zmęczyć sie zarazem.
Przemyśleć to i tamto, i to nie nad piwkiem - w końcu harcerze naprostują mi kręgosłup moralny - hehe, to tylko przykrywka na detoks ;)
Niestety wpada mi tu na to wszystko ekonometria wrześniowa. Ale [khrrr] na to kładę bo i tak damy radę.

Jutro może jakaś piłeczka.
Uwielbiam to - zostawić świat obok i myśleć tylko o łaciatej...
[ przydługawy KolageN ]

 

by KolageN & Krux