KolageN & Krux blog  / odwiedzony w cholerę razy /n-log home   --< < KOLAGENOWA STRONA GŁÓWNA > >--   Dodaj do ulubionych

pokaż: wszystkie wypociny | ostatnie 20 | ostatni miech |

2005.09.18 11:11:14
link
komentarz (1)

Wpis po bibce dopiero teraz.
Nie żebym był jakoś tak niezbyt w stanie w klawisze trafiać ale po prostu tak wyszło... :P

No ale opowiedzmy jak doszło do imprezy.
W czasie poprzednich dni przy piwku mocniejszym niż zwykle

doszliśmy z Kruxem do konsensusu że w piątek chlanie musi się odbyć.
Jako że następnego dnia miałem grać w piłe to wpadłem na genialny pomysł ze pojadę do Kruxa na rowerku i potem rano łatwiej bedzie mi się na boisko przy akademikach PK dostać. Oczywiście miałem nadzieję że rano będę wstanie godnie reprezentować drużynę skacowanych piłkarzy.

I tak ten plan wcieliliśmy w życie.
No i siedze na biforce u Kruxa przy piwku... jednym... drugim...
Pijemy sobie Tequillę zagryzając... POMIDOREM (z braku cytryny wzieliśmy, ale sól przynajmniej była)
Chwile kontemplowałem sobie nad kieliszkiem, aż tu nagle pac-pac ktoś mnie pyka w ramię.
Patrzę - DAYLU!!
DAYLU WRÓCIŁ ZE STANÓW
Szkoda że nikt mi nie zrobił zdjęcia bo podobno wyglądałem jakbym ducha zobaczył (albo przynajmniej jakbym miał już jakieś omamy)

Hehe, widać tam trunki i te pomidorki :D

Potem Krux nalał wódeczki do szklaneczki BOLSa, którą szybko opróżniliśmy i można było iść do JRC.
Gdy zbiegaliśmy po schodach od Kruxa Dejlu doszedł do wniosku że ciekawszą drogą na zewnątrz jest wyskoczenie przez okno na daszek nad wyjściem z klatki schodowej.
Potem już okazało się że człowiek-pająk to to nie jest i skończyło się na obiciu pięty (3 dni z nogą w górze, ale to dopiero następnego dnia się dowiedzieliśmy, oczywiście PO imprezce)

"Granica mojej glupoty jest okreslona tylko przez moje mozliwosci...:/" [ dejlowy opis na GG ]

Po drodze człowiek-pająk odprowadził Patrycję a my jeszcze spotkaliśmy starych znajomych z liceum (pozdro dla Maćka i Agnieszki!).

W JRC już była cała reszta. Podobno niektórzy już byli bardzo zmęczeni ;).
Zdjęcia wyszły zdeka rozmazane (albo to siostry były bez makijażu :P ) i boje się upubliczniać towarzystwo.
Nie pamiętam jakoś...
Wiem że była Peszko z kumplem, Kuda, Mucha, Żuk, Edi z Ziólkiem (przyznam się że panią Z to tylko na foto zobaczyłem teraz)

Dołączył do nas Gibczas. No i wpadł na sekundke JaPe (choć podobno był na dłużej)
Teraz już większość rzeczy sobie słabo przypominam albo mieszają się... no cóż. Taki melanżyk się zrobił że wpadliśmy na pomysł żeby się przewietrzyć.
Właściwie to z Dejlem byłem na kebabie a potem Krux i Gibczas dołączyli do nas jak poszliśmy na planty.
Za nami podążała Godzilla.
To było straszne.
Ale sobie przynajmniej pogadaliśmy.
Ale ta Godzilla... brrrr, obserwowała nas w milczeniu jak sęp padlinę.
No ale idźmy dalej.
Teraz historia to już naprawdę kiepsko mi się przypomina. Pamiętam że jeszcze byliśmy w Jazzie i nawet tańczyliśmy (ale Dejlu z tą nogą też?? Nooo chyba tak :D )
AA no i jeszcze robiliśmy sobie bransoletki/obroże z metalowego kawałka siedzenia.
Dejlu jeszcze zgubił bluzę i parasolkę. Tak. Parasolkę. Po kiego grzyba facetowi parasolka??
A własnie. Zapomniałem że człowiek-pająk odprowadzał dziewczynę... Ok, może być jako wyjątkowa sytuacja :P
Po drodze jeszcze wszamałem coś i popiliśmy wodę z kraniku koło chaty Dejla.

Ech... Rano jajeczniczka z pomidorem i cebulką, potem "OGGY I KARALUCHY" (coś piknego! Totalna abstrakcja).
A na rowerku to zamiast na meczyk pojechałem do domku. Mecz odwołano ze względu na deszcz (który notabene sprawił że miałem całe portki mokre). Kurcze blade - to już jesień? W lipcu? :P

POZDRO Z JAZZA!

[ KolageN, który obiecuje niedługo upgrade ]
ej Krux, dopisz jak coś mi się pokiełbasiło abo co...

 

by KolageN & Krux