Paweł Papierkowski "MaDeR"
2002.06.21 00:15:27
link | komentarz (2)
Dziś się wyżalę. A co, nie mogę? :P

A więc dzisiejszy poranek spędziłem na jeździe tam i z powrotem na drugi koniec Gdańska do koleżanki, by jej pomóc z mIRCem. Droga tam była całkiem całkiem, choć jedną ulice na chwilę zgubiłem i musiałem szukać na mapie. Jednak powrót... uhh. Ponieważ trochę połaziłem z koleżanką i jej kolegą po okolicy (a oni później zabrali się na starówkę autobusem,0), więc gdy zostałem sam, straciłem orientację i pół godziny kręciłem się w kółko. Przy okazji spotkałem koleżankę, która mieszka w mojej dzielnicy w bloku obok, heeh...
Najgorsze jednak zaczeło się, gdy już złapałem trop i jechałem Grunwaldzką do domu... zaczęło lać. A później nie tyle deszcz co ulewa...
Do domu dotarłem przemoczony, zły, tyłek mnie bolał, nogi mnie bolały, ręce miałem obtarte, w sumie paskudnie. Do teraz czuję te kilkanaście km na nierównych chodnikach w moim tyłku... uhhh...

Chlip, chlip. No, wyżaliłem się. :]

PS: ponieważ dzisiejszy wpis był o przyziemnych sprawach (eee... a który nie był? ;P ,0), dla równowagi następny będzie o czymś iście w obłokach filozofii paranoidalnej bujającym. Nie mówcie potem, że nie ostrzegałem. :>