pozyton // odwiedzony 20511 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (40 sztuk)
15:10 / 12.04.2005
link
komentarz (12)
Nareszcie:]

Czekałem na ten moment:]Wiem, że jeszcze nie zacząłem nawet zdawać matury, ale mam prezentacje. A wiedziałem, że jak ja zrobie to będzie fajniej:P A wszystko działo się tak sielankowo, że zanim położe się spać napisze o tym dla Was (właśnie przerabiam Linkin Park i dwie piosenki wylądowały juz w koszy, czyste;) ).Hhhmmm...uwaga. No...chyba sie rozpisze:]

Śmiesznie:D Najpierw był weekend, który dzięki przypadkowej informacji od Różyckiego w autobanie okazał się ostatecznym,aby zrobić "plan ramowy". W sumie czemu nie, ale że jeszcze źródeł nie opanowałem to w sumie jakoś tak nie bardzo mi się zbierało. Ale Pałlinka (dzisiaj była bohaterką, ale o tym później) mówi, ze to jednak trzeba i ponoć (co gorsza) poniedzielnik to ostateczny termi, żeby oddać wszelkie pomoce czyli jakieś muzyczki, filmiki, plansze, plakaty (hehe:DRadzio klejący dzis na korytarzu był zawodowy:D). A że moja praca ("crawling" wszyscy znają. i słusznie) opierała sie na działaniu na własnie tego typu źródłach no to zaczęło się robić ciepło:] Dzięki opiece Prezesa trafiłem jeszcze na dodatkowe źródła (kłaniam się nisko;) ) i przez weekend postanowiłem przerobić moje materiały. Miałem wielki problem, bo generalnie miałem mówić o środkach perswazji a ich jeszcze nie znałem, nawet nie wiedziałem jak się ubierają. I wtedy pojawiła się przebłyskotliwa mysl numer pierwszy, że uzyjemy podkreślacza. Aaaa..właśniem, bo pani z bilioteki nie dała sie na mówic na 4te przedłużenie książek z czytelni i tymsamym zmusiła mnie do kserowania fragmentów (ależ to był lotek:D"Hhhmmmm...to,hhhmmm...a może to też..hmmm...1,20...hmmm...to w sumie zamiast tych 12stu stron poprosze te dwie.Tak, wystarczy. Tymbark kosztuje złotówke:] ). I przeswiatła myśl pierwsza spadła na mnie jak kurz z szafy wiec gdzies tak koło środka weekendu. "Użyj podkreślaczy!!!" Taaaa!!!Ależ to mnie pobudziło do działania:]Ciach, ciach...i już...nawet mi sie chciało czytać, byle znaleźć cos do podkreślania. Polubiłem podkreślanie. Jakby ktoś kiedyś potrzebował pomocy w tej rozległej dziedzinie to dzwonic;) No i popodkreślałem. Hmmm...I w niedziele, koło godziny 16 (wczesniej oprócz wizyty duszpasterskiej czas spedzałem na pałaniu dumą do samego siebie za tak widoczny postęp w pracy). ("In the end" tez każdy zna. I tez słusznie. Oni nie maja nic wiecej?!). Moment, musze zakropić oczy. To już 10 raz dzis. No już lepiej. Na czym...a.Więc (jejciu ale on sie beznadziejnie drze;]następna) w niedzielę uderzyła mnie przeswiatła myśl druga, która podpowiedziała, abym to co popodkreślałem pookreślał. No i napisalem takich kilka motywów, które się powtarzały i kazde podkreślenie numerkiem opatrzyłem adekwatnym. Ale było super. Cisnąłem naprzód:] Słowo, czułem się jak przeciąg. Ale jedyne co udało mi sie wyrzeźbić na poniedzielnik to był ramowy, niesamowicie ogólny plan:D:D:D Ciekawa była pogadanka z Radziem:
D: A słyszałeś, że trzeba oddać źródła na jutro i materiały dodatkowe?
R: Co?Nic nie słyszałem
D: No ja tego nie mam.
R: Ja też nie. (ale mnie ten wspólny statut podbudował:D)
D: To zadzwon do Zaela a ja do Mysiaka i się dowiedz. Zgadamy sie.
R: Ja nigdzie nie dzwonie.
D: Ehheeee?
R: Ja o niczym nie wiem.
D: Eheeee?
R: Ja nigdzie nie dzownie. Ja nic nie wiedziałem. jak będziesz wiedział to mi nie mów:D ja nic nie wiedziałem:D

Hehe:]No to ja też nic nie wiedziałem wiec z planem ramowym dumnie zawitałem do szkoły po przeciągowych doznaniach weekendu.
Pani Profesor: Źródła na dziś.
D & R:Eeee?!?!?!? (:D)
Pani Profesor: Na jutro ostateczny termin.

HHhmhmmmm...a to oznaczało wielkie partyzanckie rzeźbienie. Jak wielkie sam sie nie spodziewałem:]Wróciłem wczesniej bo Sucha odwołała dwa wfy (&$%$%$#@*&%#@$*&%*&_!@#) wiec cóz. A że po drodze oglądnąłem jeszcze mecz nba (naprawde chciałem iśc na góre, ale tylko zerknąłem i masz Ci los...akurat 12 kanałów dalej musiał lecieć mecz:DTo Ci zbieg okoliczności.) Więc około godziny 17tej zrobiłem sobie wisniowy garnek kisielui herbate i wziąłem sie do pracy. Naprawde fajnie mi sie robiło:]A jeszcze bardziej mnie nakręcała myśl, że juz niedługo będe miał to za sobą:] No i tak owoce dwóch przeświatłych mysli weekendowych wykorzystywać począłem i wstęp sie stworzył i rozwinięcie. POtem mały zawias, bo okazało się, że chyab czegos nie rozumiem, po prostu na moim środkowo perswazyjnym polu rosło coś czego pod żaden zielnik podczepić nie mogłem. Ale troche sie przewietrzyłem, herabte zrobiłem i po godzinie brodzenia wyskoczyliśmy z kałuży. Potem zawitała mam z kanapkami (:D:D:D) co jej sie niezwykle chwali, w ogóle faceci to sa tacy prości ja nie moge...;)Aż mi żal swojej prostoty myślenia:D I powoli zacżeli się ze mną żegnac...bo tatuś w kime, mama za nim, siostra również. I zapanowała cisza. Tworzyłem. Ale nie macie pojęcia jak sielankowo sie czułem:DNaprawde, po prostu sielanka. Jakoś tak na wesoło sobie pisałem to prezentacje a czas leciał. W tym samym czasie Mysiara i Radzio też rzeźbili. (srednie to Linkin...) A u mnie sielanka. Ale było sympatycznie;) Normalnie "Be my baby" czy "Surfer girl";D Pogadanka z Radziem 00.30 była zabawna:] Opowiedział mi jak ciął o 23.30 na balkonie deseczki pod stelaż do plakatu i jaką mu to sprawiało frajde. Ja za to polewałem z faktu, że na stronie leppera, która miał być obiektem mojej wszechanalizy ciagle działa żałoba. Ale to na tyle totalna, że nie ma na stronie nic. Nawet jednego przemówienia:] Super;) o 2.47 doszedł sms:
"jak idzie? u mnie w koncu widac postepy. jeszcze godzinke i ide spać:)" Ja jeszcze nie:D Sielanka trwała. Tak mi miło ten czas mijał, że aż sie nie moge nadziwić, ale naprawde, no sielanka. Zrobiłem sobie herbate i rzeźbiłem dalej. Radziu się zorientował że nie kupił brystolu pod plakaty :D:D:DI rano będzie kleił w szkole, znaczy się przyjdzie wczesniej i "szybko zklei co trzeba':D męczyl sie też biedka z niemieckimi nazwami ulic. A ja latałem po sieci i szukałem kolejnych środków perswazji w wystąpieniach polityków:] Mysiara o 1.08 wpadła na świetny pomysł i zadzwoniła do mnie. I co usłyszałem w słuchawce? "trum tu tu...hej za rok matura..." bujaj się bździągwo. :D Pałlinka była wtedy jeszcze na chodzie (choc siostra już odpadała na zywo w czasie naszego ciecia pogawędki). Ale bym się wkurzył gdyby mi sie zawiesił teraz komp...oj....:DAlbo coś zniknęło:] o 3.30 Pallinka dała znać smsem że nie spi. I tak nieźle jak nas sms otej porze nocy;)Nie no, zartuje, już dość...bo Pałlinka dzisiaj wykazała się naprawde odpornościa na moje pomysły:] o 3.40 zaczałem sie zastanawiać czy powinienem zmienić juz majtki i skarpetki, bo w sumie już nowy dzien...Pałlinka powiadomiła o złapanym zawiasie na slajdzie nr 9. Ja prezentacje w PowerPoincie dopiero planowałem:] o 4.50 radziu zakomunikował, że idzie spać...na godzine aby potem walczyć w szkole z klejem i brystolem:D Mysiakowa odpadła bez słowa (ploty mówią, że koło 5tej). Ja o 5.40 powienienem wstawać na autobus, więc w sumie...;)Jechałem dalej, ale juz to jakos tak coraz mniej sielankowo szło. Taka zamułę złapałem koło 6tej:DNo uparłem sie na przemówienie i nie było mocnych. pech w tym, że nie mogłem sie skupic na tresci:D Ale...;) Potem juz zrozumiałem, że znowu brodze w kałuży więc zszedłem na dół zrobic herbate i sie okazało, ze tato wstał juz do pracy:DPtaszki śpiewają, słońce sie wbija oknami.Miodzio:] Krótki dialog;)
T: Spałeś coś?
D: No nie za dużo...;]
I ta mina;)Ale chyba mnie rozumiał. Przynajmniej było pogodnie:] Wiedziałem, że się spóźnie do szkoły, ale prezentacja rządziła. Skonczyłem juz ze środkami, szybko trzasnąłem prostą prezentacje w powerpoincie, ponagrywałem i...taaaaaaaaakkkkkk!!!!!!!:D:D:DKoooooniec:D Poprawki, drukowania, sniadanie, zatroskana kochana mama, babke pod przychodnie i lece do szkółki oddać moje cudo!!!!!!:Dhurrrrrrrraaaaa!!!!!!!:D

Co prawda jakąś taką miałem percepcję z poślizgiem, ale jechałem tak co by tego nie wykorzystywać:]Wchodze do szkoły a tam...co?Ano Radziu na korytarzu rzeźbi klejem i papierem:]Ale zdązył chyba;)Oddaliśmy. Jeeeeeaaaaa!!!!!!!!:D:D:D:D:D:D

A potem...hehhe;)Mieliśmy lekcje z Rafałem a że go nie było no to gadalismy o prezencie dla niego. I...:]No w sumie Mysiara bardzo chciała gdzies iść. Ja stanowczo (czemu?:D) sie temu sprzeciwiłem...no i musiałem być konsekwentny:D I rózne taktyki kradzieży niezbędnych rzeczy stosując Pałlinke doprowadziłem do...hmmm...sam nie wiem. nie pamietam. Ale za to jest dzieło:D "Dramat Pałlinki" w 4 aktach. Bo akurat miałem aparat w szkole i bardzo miałem ochote wszystko udokumentować:DAle fajnie...tylko dziwnie, bo jak teraz siebie słucham na nagraniach to nie pamietam, żebym cos takiego mówił,ale jakie to ma znaczenie;)ciekawiej sie oglada. Wróciłem i dziwiłem sie czemu mnie nie siekło. Aż tu nagle se usiadłem i uuuuu...ktoś za dźwignie pociagnął i uuuuuuu...jak mnie zmogło. I tak mi się zachciało jeśc. Ale też nic mi sie nie chciało robić...zacząłem liczyć ile czasu zajmie mi robienie kiślu...i nagle!!!!!!!!tak, przecież wczoraj zrobiłem sobie galaretke!!!O smaku owoców leśnych!!!!!Ależ to była cudowna świadomośc. Dorwałem sie więc do mojego roztrzęsionego dania w równie niestabilnym stanie radości i zaczałem jeśc na rózne sposoby. małe kesy, duże, średnie, z powietrza, na zapych, po kawałeczku, pogryzione, zmielone, rozpuszcone...heheh:D:D:DWiecie na ile fascynujących sposobów mozna jeść galaretkę? (smak był troche wodnisty, ale zdarza sie, prawda?). Własnie takimi problemami mam zamiar sie zajmować w czasie wakacji:D Iście frapujące:]

No i to by było na tyle. Obok leży miska pusta (po galaretce) ze ścierką (aaaa...bo jakoś taki bardzo trzęsklawy kawałek mi sie nałozyło i spadł mi na glebe. Wiecie jak fajnie galaretka upada na podłoge z paneli:D:D:DHehhe...a jeszcze zabawniej sie ją podnosi:] Ale, że mama zaraz wyskoczyłaby z hasłem "tu sie cos klei" no to posprzątałem, nie będę taki;). Wokół pełno kartek A4 z podkreśleniami i cyferkami słowem - działo sie;) jak teraz myśle to takie to zabawme było:] Sielankowe;) I zaraz zobacze co to tez stworzyłem poskładam papiery i obejrze jeszcze raz "Dramat Pałlinki w sam nie wiem ilu aktach". A tak miedzy nami to Pałlinka jest super. Naprawde;) Pozdro dla niej!

No a teraz to jeszcze tylko zjem cos z siostrą i...lulu. Pan od matmy jest juz uświadomiony o moim niestanie wiec korków nie bedzie. Lululu...ale sobie kimne;) Jejku...alem sie rozpisał. Ktoś to z uwaga zdierżył?:DJak tak to chyba bedzie mi strasznie miło;) Pozdrawiam i życzcie mi kolorowych sam-wiesz-jakich snów;)!!!:D