swir // odwiedzony 9775 razy // [czuje|sie|wymiety nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (9 sztuk)
03:08 / 08.09.2005
link
komentarz (0)
Tego bloga założyłem około 3 lat temu, po około 20 wpisach poszedł w niepamięć. To nie mój pierwszy internetowy pamiętnik, nie był też ostatnim, później zawitałem jeszcze na dwóch innych serwisach świadczących taką usługę - jednak rola historii jest taka, że lubi się powtarzać, więc te też zostały zaniedbane. I znów poczułem, że musz coś gdzieś napisać. Wybrałem to miejsce, kasując poprzednie wpisy (chociaż tworzyły one dla mnie kawałek, może nienajciekwaszej, ale mojej, historii) chciałbym zamknąć jakiś etap i zacząć jeszcze raz. Może nie od zera, bo tak się chyba nie da.
Zmienić? Ale co? Wszystko? Tak by było najlepiej. Nie być leserem, który tak naprawde nawet nie ma żadnego hobby.
Po pierwsze warto by przeczytać jakąś książkę, upatzyłem już sobie coś "Piękne wieczory" Piotra Kofty. Kiedyś czytałem jego opowiadania w necie pod pseudonimem 'Pan Szpicer' - nie znam się na tym, ale mi się spodobało. Jutro przejadę się do księgarni, może będą mieli.
Dziś miałem się spotkać z jedna przyjaciółką , jakoś wyszło, że w standardowym miejscu znalazłem się tylko ja, po pół godzinie nadeszła inna przyjaciółka ze swoim chłopakiem (pomyślicie sobie, że mam mnóstwo przyjaciół, nie, nie mam). Zawsze uważałem, i dalej jestem tego zdania, że na miano przyjaciela trzeba sobie zasłużyć, w związku z tym, zastanawiam się, czy sam ostatnio nie nadużywam słowa 'przyjaciel'. Generalnie miło żeśmy się spotkali. Chociaż siedząc samemu też mi nie było źle, miałem chwilę czasu na przemyślenia, przy piwie i paczce papierosów. Nie wiedząc czemu przypomniał mi się teks piosenki Stanisława Staszewskiego: 'oboje wiemy jak samotność nocą boli, królowa życia i król'. Ano boli, jestem samotny i chyba zawsze byłem, powoli zaczynam się przyzwyczajać, ale boli. Mówią, że sam jestem sobie winien, że jestem zamknięty w sobie i małomówny. Fakt lubie ciszę i spokój. Potrafie siedzieć z kimś na ławce i nie odezwać się prze pół godziny. Trzeba by popracować nad tym, chociaż z drugiej strony mi to odpowiada, ale jeżeli ma to skutkować utratą owych przyjaciół czy kolegów to już mniej kolorowo - przecież nie można być totalnie samotnym...