vincent // odwiedzony 50465 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
22:08 / 02.10.2002
link
komentarz (0)
Wracając od dentysty kupiłem Acherontowi bukiecik niebieskich kwiatków. Nie wiem, jaki to gatunek - drobne, z rozgałęzionymi łodygami. Z kwiatów najbardziej lubię niebieskie, jeśli kierować się kolorem i mam z tego powodu problem z łatwo dostępnymi od jakiegoś czasu niebieskimi różami. Mój zdrowy rozsądek i gust ocenia te sztucznie farbowane róże jako pewien rodzaj kiczu, proste odwołanie się do motywu baśniowego i w pewnym sensie pogwałcenie go, bo w baśni błękitna róża była symbolem czegoś nie istniejącego, niedostępnego, możliwego do zdobycia tylko poprzez działania tak samo baśniowe jak ona sama - i kosze pełne niebieskich róż na Solnym należałoby odczytać jako jeden z objawów inwazji kultury masowej. A mimo to doznaję na widok niebieskiej róży bardzo przyjemnych wrażeń estetycznych z nutką sentymentalizmu i wprawia mnie to w głębokie zakłopotanie.

Trwa moda na obwiązywanie kielichów kwiatów kosmatym, kolorowym cienkim sznurkiem o kolorze kontrastującym lub współgrającym z kolorem płatków. Zjawisko to jest jedną z rzeczy wprawiających mnie w stan głębokiego zdumienia. Co trzeba było wziąć, żeby ten idiotyzm wymyślić? Ofiarą mody na bondage padają przede wszystkim róże.

Ze scen z kwiatami w literaturze i filmie podobają mi się najbardziej dwie. Jedna, wszystkim pewnie znana - to spotkanie Mistrza i Małgorzaty. Druga pochodzi z serialu "Allo, Allo" - gestapowiec Herr Flick przynosi Heldze wiązankę nędznych, wpółzwiędniętych zielsk z łąki, "polne kwiaty", wyciągając ten bukiet w jej stronę charakterystycznym sztywnym gestem, a nie posiadająca się z radości Helga wyrzuca wielki bukiet czerwonych róż otrzymany od generała Klinkerhofena, by zrobić miejsce dla tego żałosnego siana. Zza ekranu rozlega się typowy dla telewizyjnych komedii "śmiech z puszki", bo scena jest tak jak cały serial w zamierzeniu komediowa, a ja też się śmiałem, ale ciepło i nawet jesli scenarzysta nie zamierzał sparodiować sceny z "Mistrza i Małgorzaty", to wyrzucenie kwiatów (które Małgorzata też pewnie otrzymała od kogoś innego,0) nie mogło mi się z czym innym skojarzyć, a parodia wyszła świetna.