vincent // odwiedzony 48008 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
20:33 / 07.06.2002
link
komentarz (0)
W dorobku arabskiej literatury znajduje się wiele rozrywkowych historyjek, opowiadanych zapewne w sytuacjach zabawy. Jedna z nich, którą pamiętam, to spór między dwoma kobietami - jedną lubiącą młodzieńców bez zarostu, a drugą mężczyzn brodatych - na temat tego, który z tych dwóch daje więcej przyjemności. Argumentami były fragmenty poezji, zawoalowane aluzje seksualne, a nawet cytaty z Koranu; spór w opowieści został rozstrzygnięty na korzyść brodatych, czemu trudno się dziwić biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z kulturą muzułmańską. Ale - zgadzam się z werdyktem! Pocałunek brodacza, zwłaszcza w szyję, plecy, ramię daje dodatkowe doznanie szorstkiej pieszczoty włosów, wprowadza odległe zwierzęce skojarzenia, skojarzenia z silnym, owłosionym samcem. Czasem marudzę Acherontowi, żeby zapuścił swoją krótką i i tak przynoszącą wszystkie wymienione doznania bródkę - on mówi, że nie chce wyglądać jak Rumcajs albo jak Osama bin Laden, choć do obu tych nie pociągających mnie bynajmniej panów jest mu bardzo daleko.

Znałem kiedyś młodego człowieka, który, odwrotnie, przejawial niechęć do wszelkiego owłosienia, wliczając w to łonowe. Golił się na całym ciele. Był osobą dążącą do porządku i doskonałości estetycznej, był zafascynowany opływowymi, gładkimi kształtami stwarzanymi w komputerowych animacjach. Był czas, kiedy to właśnie mnie pociągało, ale potem nawróciłem się na Kult Brody i jestem teraz szczęśliwym jego wyznawcą.