Wpis który komentujesz: | Zazwyczaj udawało mi się spakować do jednego malutkiego plecaka. Dziś natomiast wyruszam w podróż z plecakiem i torbą podróżną. Hm, ilość rzeczy się nie zmieniła. Tym razem nie zapomniałem o ręczniku, ale nie zajmuje przecież tyle miejsca. Dziwny jest ten świat. Zmiany, zmiany, zmiany. Jedne dopiero chcę wprowadzić, inne już się dzieją. Decyzje zapadają, niektóre z lekka przyczajone czekają na odpowiednią chwilę objawienia się. Trzymam je na smyczy. Nie chcę mówić. Milczę, niczym grób na starym cmentarzysku. Nie chcę aby ktokolwiek miał wpływ na to, co się stanie. Nie chcę, by ktokolwiek przypisywał sobie zasługę, widział w tym swój udział. Czysta suwerenność. Czysta wola. I jej realizacja. Po wczorajszym odcinku Ally, dręczy mnie pytanie: czy zabiłem w sobie wiarę w miłość? |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
fiona | 2002.11.09 01:12:05 nie sadze ze wiara w uczucie tak glebokie i niepowtarzalne jak milosc moze poprostu niezauwarzalnie odplynac w nicosc.. a jezeli w jakis mniej lub bardziej swiadomy sposob ta wiare od siebie odsunelismy, zawsze tym samym szlakiem mozna do niej wrocic.. wszystko zalezy od nas samych.. :) trust | 2002.11.08 09:28:54 nie ogladalam... ale tej wiary chyba nie trzeba zabijac, ona sama zdycha po jakims czasie i jakichs doswiadczeniach |