sdp
komentarze
Wpis który komentujesz:

***

Ubikacja w naszym wagonie była zajęta. Wściekłość mnie rozsadzała. Jeszcze to! Nie tylko przez Cezara to wszystko... Miałam głowę pełną niepoukładanych myśli, niejasnych obaw, namiętności... On był tylko katalizatorem. Sprawił, że zdałam sobie z czegoś sprawę. Chciałam uciec. Natarłam na drzwi ubikacji i nic, ...zamknięte. Ten wyjazd był okazją do ucieczki. Tylko od czego ja chciałam uciekać? Stojący w przejściu podróżni z rozbawieniem wyjaśnili, że „Modior Lendzier keto buroki”.
Co za buraki?! Nosz kurrrkuma z przepieprzem!
O mały włos bym ich wyzwała! Oj! Jednak zamiast tego ugryzłam się tylko w język i jeszcze raz zapytałam o co chodzi? Przetłumaczyli, że to zdanie po madziarsku znaczy: „Polak Węgier dwa bratanki”.
I co z tego? Dupę zawracają. Uczyli tego w szkole przecież... Dalej nic nie rozumiałam.
Więc wyjaśnili łopatologicznie, że w wagonowym klozecie zabarykadowała się napalona parka. Jakiś Madziar z Polką właśnie stosunki międzynarodowe nawiązali. Acha, rybka! Zgromadzeni poradzili więc żeby nie czekać bo to czysta strata czasu. Zaraz? Czysta strata, straaa... ta... czasu... hmmm.
Jakieś głupawe obrazki przesunęły mi się w wyobraźni, sami wiecie, siedzący pierwsi sekretarze partii, stosunki zaprzyjaźnionych państw, wielki stół, zielone sukno, butelki wody mineralnej na stole, czerwone sztandary w tle, wokół pełno dziennikarzy i rządowych notabli, uroczyste złożenie podpisów, uśmiechy, błyski fleszy, egzaltowany komentarz telewizyjnego prezentera, uściski dłoni, potem rytualny oklep na niedźwiadka. Na koniec może buziaczek malutki? Albo raczej długi i namiętny. Wcale nie było mi do śmiechu, co oczywiście rozbawiło wszystkich wokoło jeszcze bardziej.
W przemyty zachciało mi się bawić! Wściekłość, wściekłość, wściekłość, ...a przy okazji wyszło, że też w konspirację się wplątałam, w szmugiel propagandowej bibuły co się nawet do kibla nie nadaje, ha! Bo na zbyt dobrym papierze drukowana, kredowym chyba? Na pewno potrwa sporo czasu zanim ci w kiblu załatwią swoje sprawy. Przynajmniej tak zapewnili stojący obok. Zgodnie zapewnili. Z taką pewnością siebie, jakby mieli informacje z pierwszej ręki. Co najmniej.
Pokopany świat.
Nie miałam ochoty z nimi dyskutować, wszyscy tu obecni byli pijani. Przedarłam się wiec do wagonu sąsiedniego. Tu ubikacja również była zajęta. Jednak dla pewności postanowiłam sprawdzić drzwi. Byłam dość zdeterminowana w tej kwestii. Imperatyw wewnętrzny mi to nakazywał. Imperatyw, że się tak wyrażę. Klamka wyglądała obrzydliwie, była wilgotna i tłusta. Spróbowałam nacisnąć ją łokciem, przylepiłam się oczywiście, jednocześnie natarłam barkiem na laminowane skrzydło. Drzwi o dziwo puściły. Kiedy wtargnęłam do środka ujrzałam zdezorientowane oblicze dziewczyny, tej blondyny w różowej bieliźnie, której flirty niedawno miałam okazję obserwować przez brudną szybę naszego przedziału. Ona to ma do mnie szczęście! Wykrzywiła przerażone usta, skuliła się wstydliwie. Jak właściwie wyglądają przerażone usta? Jej oczy zrobiły się okrągłe jak dwudziestozłotówki. To już nie było tamto twarde, kłujące spojrzenie, które zapamiętałam. Pewnie w tym momencie miałam równie głupi wyraz twarzy jak ona? Śmiesznie kiwała się na kolejowym klozecie. Jakoś tak w rytm kołysania pociągu. Dlaczego w cholernych kiblach kolejowych zawsze kołysze bardziej niż na karuzeli? Najśmieszniejsza była klozetowa klapa, która opadła jej na plecy. Nieapetycznie wyglądała, jak skorupa na żółwiu, jak strup. W ogóle wszystkie klapy w kolejowych kiblach są obrzydliwe. Specjalnie na złość je tak robią żeby na plecy ludziom opadały. Pewnie żeby nikt nie mógł normalnie się załatwić? Żałosny widok. Dziewczyna musiała jedną ręką przytrzymywać się uświnionego zlewu. W drugiej trzymała ściągniętą w supeł bluzkę. Trzeciej ręki nie miała. Miniówę miała opuszczoną do kolan, a bluzkę zadartą do wysokości talii. Powiedziałam przepraszam i wyszłam jak zmyta. Domknęłam drzwi, całkiem zapominając, że jeszcze przed chwilą brzydziłam się dotykać klamki. Łapczywie zaczerpnęłam powietrza. Kurwa! Odwróciłam się, oparłam o ścianę, podniosłam wzrok. Naprzeciwko mnie stała Kasia.

***

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
ciastko | 2005.03.14 12:55:52

sugestywnie piszesz a wyobraźnia podpowiada resztę...
"Nieapetycznie wyglądała, jak skorupa na żółwiu..."
hi hi
czekam na ciąg dalszy.
:-)


bianka | 2005.03.12 23:43:16

:* :)

sdp | 2005.03.12 02:21:04

:* to jest dla ciebie bianka :)

bianka | 2005.03.12 01:13:02

mam wrażenie, a może mi się tylko wydaje ;) że to dla mnie abym się nie nudziła podczas czyjejś nieobecności ;) czy się mylę? ;D