Wpis który komentujesz: | *** Mierzyłyśmy się badawczo. Kasia się uśmiechnęła niepewnie. Po chwili wyciągnęła w moją stronę ręką. Miała ładne dłonie, smukłe palce o zawsze starannie wypielęgnowanych paznokciach. Dotknęła moich włosów. Pogłaskała czule. Dotknęła mego ramienia. Poczułam dreszcz. - Rozumiem cię. Jesteśmy ci winni pewne wyjaśnienie – szepnęła. - Wyjaśnienie? – burknęłam trochę zdezorientowana. - Widziałaś ulotki – przyglądała mi się badawczo – wiesz obserwowałam cię wtedy w przedziale. - Jakie ulotki? – grałam na zwłokę. - Nie udawaj. Te po które przybył Cezar. - Widziałam – spuściłam oczy. - Zrozum, czasem nie ma innego wyjścia. – Kasia wyglądała jakby boksowała się z tysiącem myśli. - Ale dlaczego mi nie powiedzieliście? Nie macie zaufania? Po co namówiliście mnie na ten wyjazd? - Wyjazd to jedno, a tamto to drugie. Gdybyśmy ci powiedzieli o ulotkach co by to dało? Miałabyś niepotrzebny problem i tyle. - A tak go nie miałam? - To nie twój problem, w żadnym stopniu ci nie zagrażał. - Przecież Lesio kilka tych trefnych pakunków włożył również do mojej torby nie pamiętasz? – przygwoździłam ją – gdyby celnicy nas wszystkich dokładnie przetrzepali, jak myślisz kogo by zaaresztowali? - Chyba nie myślisz...? Gdyby taka wpadka rzeczywiście się zdarzyła na pewno Lesio wziąłby wszystko na siebie. Że podrzucił bibułę bez wiedzy właściciela, by powiedział, albo jeszcze coś innego wymyślił? - Teraz tak mówisz – odparłam z wyrzutem. - Pomyśl troszeczkę – Kasia uśmiechnęła się jak do dziecka – gdybyśmy mieli wystawić cię w taki sposób, byłaby to największa głupota z naszej strony. - Uratowalibyście dupę kosztem naiwnej przyjaciółki i tyle. - Przestań! – Kasia zaczęła się telepać – czy sądzisz, że na długo byśmy uratowali tę jak mówisz dupę? Dziecino przecież oni by z ciebie wszystko wycisnęli po paru minutach. - Niby jak i co? - Wszystko! Z kim jedziesz, dokąd, po co? Imiona naszych rodziców, dziadków i nazwiska wraz z adresami zamieszkania. Nie bądź naiwna dziewczyno. Gdyby bezpieka wzięła cię w obroty śpiewałabyś jak skowronek. To są profesjonaliści, fachowcy od prania mózgu i wymuszania zeznań. Znają masę skutecznych sposobów. Zwłaszcza na takich żółtodziobów jak ty. Nawet nie musieliby cię bić, ani gwałcić. - Na pewno nie zdradziłabym przyjaciół – wyszeptałam przerażonym głosem - Jak to bić i gwałcić? przecież to nie okupacja? W końcu SB to nie Gestapo? - Zakotłowało mi się pod czaszką. - O Grzegorzu Przemyku słyszałaś, albo o księdzu Popiełuszcze? Odruchowo zabrałam się za przerzucanie archiwum swojej pamięci. Chyba słyszałam? Kiedyś wujek coś wspominał zdaje się? W Wolnej Europie nadawali coś o tym, albo. ...nie wiem. - Nie, nie słyszałam – zawstydziłam się. - Gdybyś uznała, że już nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi? Wtedy co? W tej sytuacji nie byłoby im trudno cię przekonać do współpracy, prawda? - Nie jestem podła nawet w stosunku do tych co zawiedli moje zaufanie. Mam swoje zasady. Na pewno nic bym im nie powiedziała – bąknęłam, ale wcale nie byłam tego już taka pewna. - Niejeden tak mówił, a nawet myślał – skrzywiła się Kasia – musisz mi uwierzyć. - Wierzę – podniosłam wzrok, zajrzałam w jej oczy – naprawdę wierzę ci. *** |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
ciastko | 2005.03.17 09:43:01 czekamy, czekamy.... :-) z niecierrrrrrrrrpliwościa. sdp | 2005.03.16 16:09:18 Ja również ;) bianka | 2005.03.15 23:32:07 chcę zobaczyć efekt tej pracy ;P sdp | 2005.03.15 16:40:37 Dalej? - Masa pracy :) bianka | 2005.03.15 01:48:15 i co dalej....? ;P |