Wpis który komentujesz: | ...qurde... Waga znowu w dół. Ale samopoczucie pod psem. Nie wiem, czy to skutek pięknego, upalnego i suchutkiego czerwca” czy tej diety. Powoli mam już dość. Pomimo, że nie głoduję, za michę zwykłej zupy grochowej, oddałbym wszystkie sałaty na świecie. Jeszcze tylko środa, czwartek, piątek i sobota. W sobotę ślub i wesele Terpentyny-Koszenili. W mordę, tam ma być pieczone prosię. A ja co? W sobote mam wrąbać na lunch dwa jajca i dużą marchew a na obiad kurczaka z tą cholerną sałatą. Jak człowiek ma dietę i żreć nie może to wtedy na ogół do jedzenia jest pyyyyyszniutkie żarcie. Czy to po chrześcijańsku?! Ale po północy dieta się kończy a wtedy... nie rzucę się na michę, bo mi kiszki powykręca na drugą stronę. Spokojnie i wolniutko, majestatycznie kawałek tego, kawałek tamtego. Kawałek tortu... proszę bardzo! Ale tylko kawałek... Już się nie mogę doczekać! C.D.N. ...end of message... Wasz ZAKALEC |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
krass | 2005.06.08 12:09:40 Najlepsze z prosiaka są uszy. Z miodem :P ciastko | 2005.06.08 11:11:53 ale ja wcale nie mam zaparć!! :-) kjuik | 2005.06.08 10:20:45 podziwiam zaparcie:) |