zielonacebulka
komentarze
Wpis który komentujesz:

Wszyscy się śmiali, tym nieśmiesznym rodzajem śmiechu, który przyprawia mnie o mdłości. Dudni w uszach nie pozwalając skupić się na analizie kształtu okien w minianych kamienicach. I nawet nerwowe potrząsanie głową nie przynosi upragnionej ciszy. Nieustanny rechot. Psychodeliczna kakofonia.
Przez blisko dwie godziny powtarzałam, że do domu, do domu, do domu, brzmiało to już prawie jak mantra. Prawie nie robi aż tak wielkiej różnicy.
Ale pijani przyjaciele nie są tak dobrymi przyjaciółmi jak przyjaciele trzeźwi, więc wlokłam się za całą grupą, omijając te kostki brukowe, które w danej chwili uznawałam za zatrute.

Bałam się wracać sama. Alkohol zmieszany z lekami wytworzył w moim umyśle coś na wzór alternatywnej rzeczywistości. W tym kolejnym ze światów mijane kamienice zaginały się do wewnątrz a jaskrawozielone drzewa rozrastały się w przerażająco szybkim tempie pochłaniając wszystko i wszystkich.
Zrezygnowałam z początkowego planu ostrzeżenia znajomych o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Po prostu nie mogłam się zdecydować. Kogo uratować, kogo nie, kto zrozumie, kto ucieknie, kto mnie obezwładni, kto zamilknie na wieki, komu warto, komu w pysk.
Możliwe, że te dylematy były formą autoobrony umysłu przed jeszcze większym osamotnieniem. To chyba jeden z momentów, w których choćbym bardzo chciała, nie powinnam dzielić się z innymi drzemiącymi we mnie pokładami nienormalności.

No i przecież nie było tak źle. Zakrzywiona czasoprzestrzeń, morderczo nastawione rośliny i zahamowana zdolność rozróżniania poszczególnych wyrazów to nie są problemy, z którymi przeciętny człowiek sobie nie radzi.
Usiadłam więc nad rzeką, między pijakami i pisałam patykiem po trawie. Pisałam tak do czwartej nad ranem. Gdyby nie to, że nie lubię SDMu odśpiewałabym nieśmiertelnym alkoholixom odpowiedni hymn.
Wróciłam do domu o 5. Usnęłam. Obudziłam się o 7:34.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
zielonacebulka | 2008.06.05 11:58:52

lubię utwory stachury. nie lubię pana krzysztofa myszkowskiego, który przerobił stachurę na poetyckie disko polo. nie tylko stachurę zresztą.

no dobra, lubię dwa utwory. "bieszczadzkie anioły" i "nie rozdziobią nas kruki" :)

ide_przeskakujac_pagorki | 2008.06.05 08:49:27

długi sen, ale jak można nie lubić tworów stachury? to ja nie wiem... może się dowiem???