Wpis który komentujesz: | 24 lutego 2009O konfrontacji Pisząc to chcielibyśmy się mylić. Pragniemy wręcz, żeby opisywane tu hipotezy były zdarzeniem niemożliwym. W końcu stycznia 2009 r. (prawdopodobnie 28) na antenie C-SPAN wystąpił członek Izby Reprezentantów USA Paul Kanjorski (demokrata polskiego pochodzenia). W Izbie pełni funkcję przewodniczącego jednej z podkomisji Komisji Rynków Kapitałowych. Początek nagrania to telefon widza mającego za złe, że plan Paulsona wpompowania do amerykańskich banków setek miliardów dolarów przynosi korzyści wyłącznie bankierom. Zaatakowany kongresman ujawnił szokujące kulisy załamania systemu bankowego w USA. Opowiedział, że 11 września 2008 r. ok. godz. 11.00 przed południem nastąpił zmasowany odpływ z Systemu Rezerwy Federalnej środków pieniężnych w kwocie 550 mld dolarów w ciągu 1-2 godzin. Po stwierdzenie uszczuplenia środków Departament Skarbu interweniował zasilając system bankowy kwotą 105 mld dolarów. Okazało się to jednak kwotą niewystarczającą i wstrzymano transfer środków. Według szacunków, gdyby nie wprowadzenie blokady z systemu Rezerwy Federalnej do godz. 14.00 wycofano by 5,5 bln dolarów. Kanjorski wskazywał na te okoliczności jako uzasadnienie planu Paulsona. Stwierdził, że gdyby nie wpompowanie do banków 700 mld dolarów, to konieczne byłoby wykupienie toksycznych aktywów na kwotę kilku bilionów dolarów. Przyznał także, że sytuacja jest wyjątkowa i w ogóle nie wiadomo, czy znajdzie się bezpieczne rozwiązanie. Kongresmani zostali powiadomi o sytuacji już w dniu 15 września 2008 r. przez sekretarza skarbu i przewodniczącego Rezerwy Federalnej. Nie mamy podstaw, żeby kwestionować autentyczność nagrania. Kanjorski ma pewne problemy z ścisłym opisem zdarzeń (mówi o elektronicznym ataku na banki amerykańskie), ale naszym zdaniem podane przez niego fakty układają się w logiczną całość. Rezerwa Federalna jest centralnym bankiem USA. Jako centralny bank państwa prowadzi konta banków amerykańskich i konta zagranicznych instytucji finansowych krajów z którymi USA prowadzą operacje gospodarcze. Rezerwa Federalna nie prowadzi kont przedsiębiorstw lub ludności. W dniu 11 września 2008 r. zauważono, że z kont banków amerykańskich w Rezerwie Federalnej ubywają środki pieniężne. Zgodnie z podstawowymi zasadami rachunkowości oznacza to, że środki te były jednocześnie księgowane na innych kontach. Przerwanie operacji przy jednoczesnym podkreśleniu, że środki wypływał z Rezerwy Federalnej pozwala nam stwierdzić, że środki te były księgowane na koncie (kontach) jakiejś zagranicznej w stsosunku do USA instytucji finansowej. Początkowo traktowano te przelewy jako zjawisko naturalne, stąd przeprowadzono interwencję zasilającą rynek pieniężny dla przeciwdziałania zmniejszeniu płynności. Po zorientowaniu się co do skali operacji, została ona przerwana, co w praktyce oznacza ogłoszenie niewypłacalności systemu bankowego USA. Czy był to jakiś atak elektroniczny jak twierdzi Kanjorski? Uważamy za mało prawdopodobne, aby Rezerwa Federalna przez dwie godziny księgowała przelewy z kont banków amerykańskich do jakiejś instytucji zagranicznej bez ważnego i nie budzącego wątpliwości zlecenia. Jaka mogła być podstawa tych gigantycznych przelewów? Kanjorski sam wskazał na ten tytuł opisując dylemat z toksycznymi aktywami. Uważamy, że w dniu 11 września 2008 r. doszło do legalnego rozliczania pozycji spekulacyjnych zajętych na derywatach (pochodnych instrumentach finansowych). Banki amerykańskie poniosły klęskę w spekulacji i w tym dniu rozpoczęto rozliczanie pozycji przez przelew do zwycięzcy. Po zorientowaniu się, co do skali strat na spekulacji i idących za nimi rozliczeń międzybankowych, sztucznie przerwano rozliczenia, pozostawiając niespłacone zobowiązania banków amerykańskich wobec jakiejś instytucji zagranicznej. Jednocześnie w związku z dokonanymi przelewami środków na kwotę 550 mld dolarów, w trybie nagłym rząd USA z pieniędzy podatników załatał dziurę transferem do amerykańskich banków kwoty 700 mld dolarów. Nadal pozostał otwarty problem spełnienia zobowiązań na kwotę kilku bilionów dolarów, przypuszczamy że nie mniejszą niż 5,5 bln dolarów, które szacunkowo miały wypłynąć tylko 11 września 2008 r. Te aktywa określane jako toksyczne nadal obciążają banki amerykańskie i ktoś za granicą oczekuje ich spłaty. Kto to jest? Podkreślmy, że władze amerykańskie wiedzą, kto to jest. Znają bowiem konta na które przepłynęło 550 mld dolarów. Nieujawnianie tych podmiotów dowodzi politycznego charakteru sprawy. Wzywamy Bena Shaloma Bernanke'a do podania jakim podmiotom banki amerykańskie są winne ok. 5,5 bln dolarów z tytułu nieudanych transakcji spekulacyjnych. Zasadniczo nie musimy czekać na odpowiedź. Sami poszukajmy. Musimy przypatrzeć się dużym gospodarkom z silnymi bankami mającymi duże rezerwy dewizowe. Tylko takie kraje mogły skutecznie pokonać bankierów amerykańskich w spekulacji. Na pierwszy ogień idzie strefa euro. Jest to dobry kandydat zważywszy na animozje pomiędzy socjalistycznymi władzami Unii, a jankeskimi kapitalistami. Ale problem w tym, że na spekulacji poległy i banki europejskie. Poufny raport Komisji Europejskiej mówi o stratach banków eurosystemu na kwotę 13,7 bln euro na samych derywatach. Dyskutując na temat tych strat przyznaliśmy, że są one mało prawdopodobne i dopuściliśmy możliwość, że jest to dezinformacja. Musimy zweryfikować to stanowisko. Ujawnienie strat banków amerykańskich na przynajmniej 5,5 bln dolarów, oznacza że banki europejskie mogły rzeczywiście stracić na spekulacji derywatami 13,7 bln euro. Pozwala to zawęzić obszar poszukiwań. Przeciwnikiem banków amerykańskich i europejskich musiał być ktoś wyjątkowy. Zasadniczo jest tylko jeden taki przeciwnik o olbrzymiej dotąd bardzo dynamicznej gospodarce z gigantycznymi rezerwami walutowymi powstałym dzięki nadwyżce handlowej. Jest to druga gospodarka świata, której PKB po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej stanowi ok. 50 % PKB USA. To Chiny. Można jeszcze rozważać Japonię, ale stagnacja gospodarcza, która trawi ją od lat oraz obecny silny kolaps gospodarczy wskazują, że Japonia też była ofiarą spekulacji. Wysuwamy hipotezę, że bankierzy amerykańscy i europejscy przy pełnej wiedzy, akceptacji, a być może i zachęcie ze strony polityków prowadzili olbrzymie spekulacje z instytucjami chińskimi, które zakończyły się katastrofalną klęską. Rozmiar tej klęski można porównać do termojądrowej bomby finansowej. Długi banków amerykańskich i europejskich przekraczają wielokrotnie ich kapitały własne. W istocie systemy bankowe Ameryki i Europy są niewypłacalne. Sięgają one łącznie mniej więcej PKB tych gospodarek. Oznacza to, że zwycięzca spekulacji, prawdopodobnie Chiny, mają uprawnione roszczenia do mniej więcej 10 % majątku narodowego (ziemi, przedsiębiorstw, banków) Ameryki i Europy. To dlatego Kanjorski wykazuje bezradność i mówi nie wie jak to się zakończy. Tę bezradność wykazują wszyscy politycy i bankierzy. Chiny nie są partnerem, który pozwoli zamieść brudy pod dywan. To kraj o innej niż zachodnia kulturze i mentalności społeczeństwa, który właśnie wysuwa się do światowego przywództwa. Przegrani spekulanci zmierzają do konfrontacji. Zaprzestali spłaty zobowiązań, które sami pozaciągali. Pojawia się retoryka wojenna o elektronicznym ataku na banki. Z tej perspektywy zupełnie inaczej wygląda np. kwestia tarczy antyrakietowej, czy obecności Ameryki w Afganistanie. Spekulacje narastały od kilku lat i świetnie orientowano się z kim podjęto walkę. To nie przed Iranem miała osłaniać tarcza antyrakietowa, to nie Talibowie są głównym celem zajęcia przyczółku u granic Chin. Postępujący rozkład narodowych gospodarek jako efekt niewypłacalności banków zwiększa ryzyko konfrontacji zbrojnej. Gospodarka chińska odczuwa dolegliwości spadku obrotów handlu zagranicznego. Dziesiątki milionów bezrobotnych Chińczyków może pałać żądzą odwetu na sprawcach gospodarczej katastrofy, którymi są bez wątpienia zachodni politycy i bankierzy. Chiński potencjał nuklearny pozwala na zaatakowanie wszystkich centrów światowych finansów tj. tych miejsc gdzie rodziła się spekulacja i zaprzestano spłaty długów. W tej konfrontacji Polska musi zająć stanowisko neutralne. Polska nie powinna płacić rachunku za bankierów spekulantów z Ameryki i Europy. Chwała Bogu nie uczestniczyliśmy w tej spekulacji, aczkolwiek władze Polski, jako członkowie Unii o tym wiedziały. Musimy być przygotowani na każdy scenariusz. W najgorszym wariancie nasi rodacy w Zachodniej Europie i USA po potwierdzeniu narastania konfrontacji z Chinami powinni opuścić duże ośrodki miejskie, przede wszystkim, te które są siedzibami głównych instytucji finansowych. Uważamy, że najbezpieczniejszym miejscem dla Polaków jest Polska, mimo że powrót milionów rodaków spotęguje zapaść gospodarczą. Przetrwanie narodu jest warte takiej ceny. Po ustąpieniu obecnych skompromitowanych władz Polski podejmiemy mediację w celu pokojowego rozwiązania konfliktu. Niezależnie od tego w jaki sposób ulegnie rozwiązaniu problem toksycznych aktywów, czeka nas odbudowa zniszczonych gospodarek w tym systemów finansowych. W celu uniknięcia powtórki z historii odbudowany system finansowy powinien zapewniać bezpieczeństwo poprzez: 1. przywrócenie państwom monopolu emisji pieniądza i niedopuszczenie do kreowania pieniądza przez banki komercyjne, 2. zakaz łączenie działalności depozytowo-kredytowej z bankowością inwestycyjną, 3. zakaz używania derywatów na giełdach papierów wartościowych, rynkach pieniężnych, walutowych oraz surowcowych. Pociągniemy do odpowiedzialności sprawców kataklizmu. Bankierzy i politycy zamieszania w spekulacje dożywotnio nie będą mogli sprawować funkcji publicznych i w instytucjach finansowych. Będą pod państwowym przymusem do końca życia usuwać własnymi rękoma potworne skutki konfrontacji zbrojnej, a w przypadku znalezienia rozwiązania pokojowego pod takimże przymusem fizyczną pracą przyczyniać się do odbudowy zniszczonych gospodarek narodowych. Nie dopuścimy do odpowiedzialności zbiorowej wobec niewinnych osób. To nie Żydzi są winni katastrofy. To przestępcy bankierzy i politycy, często o żydowskim pochodzeniu, dopuścili się zbrodni wobec pracujących w pokoju narodów, i oni poniosą za to odpowiedzialność. Wiemy, że Polska przetrwa nadchodzący kataklizm. Podkreślamy, my w to nie tylko wierzymy, my to wiemy. Wpowiedź Paula Kanjorskiego: http://www.youtube.com/watch?v=pD8viQ_DhS4&fe ature=related Relacja z rozmowy z Paulem Kanjorskim: http://www.meritum.us/2009/02/18/kulisy-finansowego-911-elektroniczny-a tak-na-banki/ Depesza agencyjna o stratach w eurosystemie: http://finanse.wp.pl/drukuj.html?kat=7060&wid =10867675&ticaid=178fa Ocenzurowany artykuł w Telegraph (zwróćcie uwagę na tytuł w linku): http://www.telegraph.co.uk/finance/financetopics/financialcrisis/459051 2/European-banks-may-need-16.3-trillion-bail- out-EC-dcoument-warns.html Pierwotna wersja artykułu w Telegraph: http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=1700 7&w=91207543 (kopia postu z 28 lutego, zamieszczonego przez osobę o podpisie ~anymichnik) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
chinaski | 2009.03.03 02:42:49 -> makao - możesz mieć rację choć ... pewnie szybko się nie dowiemy (o ile w ogóle) jak to naprawdę wygląda. Co do bloga, to niestety brakuje tutaj kategoryzowania wpisów i w tym problem... thx za dodanie :) misspupa | 2009.03.02 05:06:00 mój człowiek Makao! makao | 2009.03.01 22:34:29 jejku, ale sie rozpisalem. makao | 2009.03.01 22:33:49 hm, po nicku spodziewalem sie czegos innego, ale i tak dodaje do ulubionych. widzisz, z tym kryzysem to jest tak, ze trzy punkty, ktore podales nie maja szansy spelnienia, bo ci ktorzy wywolali ten kryzys, nie wywolali go po to, zeby oddac swoja wladze, tylko zeby ja poglebic. wszyscy, ktorzy chcieliby wprowadzic w zycie choc jeden punkt z tych trzech, sa za slabi zeby w ogole pierdnac, nie mowiac o wywieraniu wplywu na swiatowe finanse. ciekawe jest to (tez sie ostatnio nad tym zastanawialem, a twoj wpis sklonil mnie do dalszej refleksji ;) kto jest po drugiej stronie 'toksycznych' aktywow. z jednej strony, chiny sa calkiem ciekawa koncepcja, ale chiny nie sa na tyle glupie, zeby dac sie wyruchac panom z fedu i innych bankow (teoretycznie wygraliby pieniadze, ale po chwili okazaloby sie, ze usa spelnily dzieki temu swoje cele, a pieniadze ktore chiny zarobily sa nagle gowno warte) ekonomiczna sila chin polega na tym, ze maja tych dolarow tyle, ze wrecz trzymaja za jaja cala amerykanska gospodarke, i nikt powazny w usa nie jest na tyle glupi, zeby chciec w tak czytelny sposob wyruchac chiny, ryzykowac ich humory i nieprzewidywalne trudnosci w zrealizowaniu swoich celow. mysle, ze po drugiej stronie moga stac inne banki inwestycyjne, moze nawet azjatyckie, ale prywatne (azjatyckie tylko pozornie, bo wlasciciele i tak sa ci sami co w usa). cala operacja wyglada w ten sposob, ze z jednej strony przerzucamy $5 bln z firmy a do firmy b, firma a dostaje $5bln od rzadu, rzad pozycza te $5bln od firmy c. jesli zalozymy, ze wszystkie trzy firmy maja tego samego wlasciciela, okaze sie ze owy wlasciciel wyruchal malych szczurkow z middle class na $10bln (liczac odsetki) i ma darmowy bonus w postaci mozliwosci spelniania celow politycznych, promocji na wykup innych firm, podwalin pod uczynienie systemu finansowego w 100% wirtualnym i recznie sterowanym oraz jeszcze paru innych fajnych rzeczy. mysle, ze to lepsze rozwiazanie, niz chwilowe ukladanie sie z chinami, ktore sa dla stanow zbyt nieobliczalnym partnerem, zeby chciec robic z nimi interesy w innych okolicznosciach niz w ostatecznosci. pozdrawiam, i jak juz wspomnialem, dodaje do ulubionych ;) |