antidote
komentarze
Wpis który komentujesz:

ostatnie tygodnie to jakieś takie przewalanie się kupy z jednej strony na drugą. sinusoidalne spierdalanie wszystkiego, co można sobie w związku spierdolić, mimo starań, na przemian z okresami radości i (pozornego?) szczęścia.
więc są rozmowy, są moje łzy, jest niezrozumienie i jeszcze coś, co ja uważam (niestety) za fałszywe, udawane zrozumienie. są te same błędy bezmyślnie popełniane kolejny raz, kiedy dopiero co skończyliśmy o nich rozmawiać. siła przyzwyczajenia...?

może więc lepiej jednak nie rozmawiać? nie próbować wyjaśniać ani dotrzeć do sedna problemu? albo poddać się, skoro kolejna rozmowa dokładnie tak samo jak poprzednia nie przynosi żadnego efektu poza tym, że mi się wydaje, że jest jakiś postęp, ale konkretnie zapytana nie potrafię go nazwać?
a Ty mi odpowiadasz, że "bo wcześniej nie musiałeś". nie zapominaj proszę, że ja nie jestem "wcześniej". Kocham Cię inaczej niż "wcześniej", i się Kocham z Tobą inaczej niż "wcześniej", i interesujesz mnie, i zależy mi, i próbuję coś zbudować, chyba też inaczej niż "wcześniej". i wymagam. i oczekuję. i mówię o tym otwarcie.

więc wyglądam dziś ślicznie. prześlicznie. oczy, które podkreśliłam tylko po to, żebyś chciał się w nie gapić kiedy powiem Ci jak chcę spędzić dzisiejszy wieczór. włosy, nad którymi stałam chyba z godzinę, żeby wyglądały tak, jak wyglądają. wszystko nawet mi się podoba. weszłam do pracy i usłyszałam od jednego z kolegów pytanie, które na mojej twarzy wywołało uśmiech, ale odpowiedź, której musiałam udzielić natychmiast go zgasiła.
- no no no, idziesz na randkę czy jak?
- miałam iść... moja randka wybrała picie z kumplami.
- a powiedziałaś mu co chcesz z nim zrobić?
- a wyglądam jakbym CO chciała z nim zrobić?
- conajmniej przywiązać do łóżka...
- tego raczej nie załapał.
- frajer!
- i nic nie narzuciłam, zrobiłam smutną minę, powiedziałam, że miałam plan na wieczór i zastanawiałam się co wybierze. wybrał kumpli i picie.
- no to tytuł frajera tygodnia oficjalnie przyznany...
- przekażę

chętnego na zastępstwo spławiłam. głupia jestem. mogłam sobie chociaż dla kogoś ładnie powyglądać. cóż... powyglądam sobie ładnie dla mopa i garów. fajnie będzie. tak romantycznie.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
glub | 2009.03.16 22:01:31

uj uwielbiam zaproszenia do podrywu :) a wszczegulności to jedno z października zeszł…ego roku :D wciąż trwa :d

btw obejrzyjcie sobie to:
Please Say Something - Full Length from David OReilly on Vimeo.

chinaski | 2009.03.16 02:20:13

urwało mi 2 dni ale..

ciężko tu mi napisać jakieś ostateczne zdanie bo ... żadne nie będzie w 100% trafne:), w każdym razie:
nie koniecznie trzeba podrywać, wystarczy że dacie sygnał że można - a jak jednemu czy drugiemu nie chce się ruszyć dupy to.. widocznie nie wart Was i tyle, krótka piłka.

dzięki za oceną (pozytywną:)).. co do podrywania to lubię właśnie gdy wysyłacie to zaproszenie do podrywu. A potem rozgrywajmy ten flirt jakoś! Yo! :)

antidote | 2009.03.13 14:01:35

PS(znów): "Mamy o Was walczyć a nie Wy o nas..." - no to do roboty!:))

antidote | 2009.03.13 13:59:15

daruję Ci resztę, odniosę się tylko do jednej kwestii: kobiet zdobywców. może masz rację, może nie powinno tak być. ale jak sobie wyobrażasz kobietę z pazurami, która czeka, aż księciu z bajki zechce się ruszyć szanowny tyłek poza jego "priorytety"? czeka, aż łaskawie zostanie zdobyta? pokaż mi stado zdobywców, którzy jeszcze nie popadli w narcyzm i przewartościowanie, a odwołam moje słowa.
poza tym - czy to nie jest fajne uczucie, kiedy wiesz, że jesteś jedynym mężczyzną zdolnym poskromić tą złośnicę, której do nóg chce się kłaść cały świat, a ona woli spać owinięta w Twoje? naprostuj jeśli się mylę:)
no i chyba nie powiesz mi, że nie lubisz być podrywany;)

podoba mi się Twój optymizm chinaski:) mimo, że jednocześnie do skrętu flaków doprowadza stosowanie przez Ciebie koszmarnych pseudoanglicystycznych wstawek;P

chinaski | 2009.03.13 10:48:21

hm.. spór widzę, że mógłby się ciągnąć i do tego... 21 marca:) ale.

społeczeństwo nas układa, czy 'określa' nas płeć (powiedziałbym, że płeć wpływa na układanie) - nie zmienia to, że są to fakty jak widzisz, i nie pieprzę... głupot! :)

co do priorytetów, różnica też może wynikać z atawizmów naszych :P

... czy mimo to kochacie? Hm.. może w 100% nie powiem bo nigdy nie byłem w waszych skórach. Choć wiem, widzę że dużo z Was, kobiet wybiera tego nieposkromionego, złego, niesubordynowanego faceta, który ma to coś niż typka, który spełnia wszystkie wasze zachcianki i prośby, lata z wywieszonym jęzorem, i prosi jak mój pies 3 lata temu itp.
To nie jakieś reguły, ale kobiety lubią badboy'i :)))

Co do tekstu z DF spodobał mi się, bo w prostej formie pokazuje znaczny procent związków.
"pośladkami zaklaskają, żeby zdobyć upatrzonego faceta! a Wy mimo to jesteście dupkami" Właśnie o to chodzi! Przecież tak nie powinno być. Czasem powiem, że jest to upokarzające.Tracicie w związku pazury, dajecie nam pewność związku, robicie dla nas wszystko poświęcając swój czas.. a to nie te kobiety braliśmy za dziewczyny, żony i kochanki:). Mamy o Was walczyć a nie Wy o nas... Podajecie się na tacy, a potem wychodzi, że my jesteśmy dupkami .. no nieźle:)

dobrego dnia :)

antidote | 2009.03.13 08:34:04

ups... sprostowanie: spotkałam jednego zdobywcę! P., jeśli to czytasz - zwracam honor:)

antidote | 2009.03.13 08:31:56

chinaski... o faktach mi tu nie pieprz głupot, bo nie "określa" Was płeć, tylko "układa" społeczeństwo. to jest fakt (bodajże Zimbardo...?, plus bahawioryści, wybierz dowolnego i poczytaj).
co do priorytetów: owszem, dla nas istnieją inne (ON, na nasze nieszczęście...) ale przynajmniej coś te odmienne płciowo priorytety łączy: obiekt zpriorytetyzowany (dla niej najważniejszy jest ON, dla niego - też ON) :D
niezależnie od tego, czy to uogólnieniem jest czy nie - nie kochamy Was za to ("niesubordynację", skoro tak to nazywasz). kochamy Was mimo to. bo mamy ten sam priorytet co Wy. dosłownie.
co do Twojej inspiracji zaczerpniętej z nikolinkowego "przedruku" z WO: jak ja dawno nie spotkałam faceta-zdobywcy... za to znam całą masę kobiet, które na rzęsach staną i pośladkami zaklaskają, żeby zdobyć upatrzonego faceta! a Wy mimo to jesteście dupkami. a no tak, racja, kwestia "priorytetów"...

oczywiście to tylko uogólnienie. cała masa uogólnień:)
obyś jednak miał rację co do tego słonka na 21 marca, Panie chinaski:)

chinaski | 2009.03.13 02:45:03

w moich słowach nie ma krzty dumy ;)
nie o to.

takie są fakty, tak określa nas płeć. nasze spotkania, mecze czy inne psx i pokery, przeklinane nie raz kumplostwo... często odmienne od WASZYCH priorytety (to jasne jak słonko na 21marca.)

no jak kurde! i to nie jest uogólnienie, a nawet choćby - to przecież kochacie nas za to..

za tą niesubordynację .. i chuj! :)))


a tak btw.
często właśnie takie 'ułożenie' związku jest przyczyną problemów. i btw2. to jeden z wpisów (art z DF), który zachęcił mnie do nlogowania, a ociera się o temat.
nikolinki wpis z df

mi_viene_da_ridere | 2009.03.12 17:40:21

podobno nie mozna uogolniac... hm....

antidote | 2009.03.12 16:47:33

chinaski, obyś się mylił... tak chociaż trochę się myl. "pijanym widem".
bo bycie frajerem każdego faceta nie jest chyba powodem do takiej dumy, co?

chinaski | 2009.03.12 15:26:19

mi_viene... i Tobie się zdarzy.

do czasu, ha! bo tacy jesteśmy!

glub | 2009.03.11 22:24:11

tytuł frajera tygodnia? no to ostro....

mi_viene_da_ridere | 2009.03.11 06:45:12

kurde to chyba ja jakos szczesliwie trafilam, bo moj spelnia moje zyczenia w momencie jak je tylko wypowiem, z tym ze to dziala w obie strony :)

chinaski | 2009.03.11 00:13:26

ałć. kurwa każdy z nas ma kilka takich tytułów...



evening | 2009.03.10 21:14:48

hmmm... ja po dwóch latach rozkminiania, gadania, próbowania rozmów o wszystkim, co mi przeszkadza, co mi się nie podoba, co trzeba zmienić... postanowiłam zostawić to samo sobie...
po jakimś czasie mój Mężczyzna powiedział mi, że te rzeczy, o których mu mówiłam, nie były przez niego zauważane i że ja mu uświadamiałam, że może jest coś nie tak, że może faktycznie to nie ma sensu...
już z pół roku nie mówię, nie płaczę, nie narzekam....
jest zdecydowanie lepiej... bo czyny znaczą zdecydowanie więcej niż słowa, zwłaszcza, że szkoda nerwów na facetów, którzy wszystko postrzegają zupełnie inaczej :).
Pozdrawiam!