Wpis który komentujesz: | * 2009-03-29 | (18:28) Katowcie - Kraków (20:18) | pospieszny * [opóźniony 80 min.] Miałem nie pisać. Bo nie siedzę w ostatgnim wagonie. Bo powinienem się uczyć na anatomię. Bo współpasażarka wydawała mi się nieciekawa. Bo pociąg był(jest) opóźnoony. Bo. Wyjechaliśmy z Trzebini. To tam zmieniłem zdanie. Słuchała akurat Amy MacDonald. To jedyne co poznaję. Nie robi tego głośno. Po prostu słyszę przez jej słuchawki. Siedzi po przekątnej, przy oknie - dalej już nie może. Jedynie ja mogę wyjść z przedziału. Woń jej perfum jest... napisałem najpierw powalająca, ale chodzi raczej o to, że ładna. Świeża. Ma na imię Sabina. Nie, nie przedstawiła się. Zgaduję. Jej bluetooth mi powidział. Słucha muzyki z komórki. Może powinienem jej coś wysłać? Typ bizneswoman. Nie tych prawdziwych - z teczką i laptopem. Po prostu, być może bankierka lub agent ubezpieczeniowy. One muszą wyglądac jak bizneswoman - bluzka z kołnieżykiem, sweterek w serek, spodnie. Płaszczyk w biało-czraną kratę wiszący obok niej. Robi zdjęcia. Nie wiem czy profesjonalnie. Ma aparat. Oglądała trochę tego co zrobiła. Co, być może, ktoś zrobił jej aparatem. Gdy wychodzi z przedziału zabiera go ze sobą. Ze względu na aparat? Wątpię - zostawia wszytko inne. Torbę, płaszcz, wodę mineralną. Ze względu na zdjęcia. Jedzie do Bochni. Powiedziała konduktorowi. Mówiłem, że jest starsza? Zdecydowanie nie studentka. Nie prosił o legitymację. Jest zmęczona. Tylko muzyka i jej myśli. Opiera się i próbuje zdrzemnąć. Co jakiś czas sięga po komórkę. Ma czarne, krótkie włosy - oczywiście farbowane. Kto dziś nie farbuje? Pomalowane paznokcie i jeden pierścionek na palcu serdecznym prawej dłoni. I te perfumy. Gdy patrzyłem na nią wcześniej pomyślałem, że mogłaby wracać do domu. Do Domu. Być może dawno tam nie była. Być może nikt nie wie o jej przyjeździe. Być może mamie znow pociekną łzy, podczas gdy tata ją po prostu przytuli, a brat jak zwykle zażartuje z jej wzrostu. Nie, nie jest niska. Brat nie zażartuje. Mówiłem, że pociąg był opóźniony? Mówiłem. A ona słuchała Amy. Amy MacDonald. This is the life. *** Zadzownił telefon. Rozmawia. Chyba z mamą. Nie jest zbyt szczęśliwa - z powodu spóźnienia. Ona, nie mama. Słychać zmęczenie w tonie jej głosu, w niechęci do rozmowy, to tłumaczenia. Zwykła kobieta. Nie taka, jaką opisałem, która po latach wraca do domu. Nie. Zwykła kobieta jakie co tydzień spotykam w pociągu. Lubię to. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sylar | 2009.04.06 12:46:15 może aparat był pożyczony, albo droższy niż woda mineralna ;) fajnie opisane chinaski | 2009.03.30 11:05:56 nice szukajac_siebie | 2009.03.30 00:54:48 A ja już lekko się obawiam do Krakowa pociągiem wybrać ;) Super idea, sam obserwuję ludzi, prawie od zawsze, ale aż tak dogłębnie to nie, no i nie spisuje. Pozdrawiam unikjaąc ostatnich wagonów ;) adrenaline | 2009.03.30 00:32:35 świetny tekst, Trochę zaniedbywałam nloga ostatnio, ale chyba będę zaglądać częściej. żeby odwiedzić ostatni wagon. pozdrawiam. ciepło. eaves | 2009.03.30 00:05:58 Przerażające. Że ktoś mógłby mnie tak obserwować. Na szczęście nie na mojej trasie, trochę mi serce zamarło jak przeczytałam Bochnia, ale na szczęście Pan tylko do Krakowa dojeżdża :) eaves | 2009.03.30 00:05:14 Przerażające. Że ktoś mógłby mnie tak obserwować. Na szczęście nie na mojej trasie, trochę mi serce zamarło jak przeczytałam Bochnia, ale na szczęście Pan tylko do Krakowa dojeżdża :) |