adamo
komentarze
Wpis który komentujesz:

Jeszcze dziś po południu, jakiś czas temu, potrafiłem zdołować się tym, że modlę się, a nie widać skutku. Martwiło mnie to, że zostałem dzisiaj w domu i - co tu dużo mówić - dużo czasu poświęciłem na modlitwę, a po niej.. wpadłem w dół lęku i niepokoju, poczułem się bardzo źle.

Najpierw odezwała się mama. Rozmowa z nią mocno mi pomogła. Przypomniała mi pewne rzeczy, co do których w sumie w pełni się zgadzam, ale które dość łatwo mi uciekają. Że potrzebuję ludzi, że potrzebuję z nimi być. Nie jest przypadkiem, że najgorsze stany ogarniają mnie, kiedy zostaję na cały weekend sam w domu.

A potem wróciłem do Pana Boga i kwestii rzekomego milczenia z Jego strony. I pomyślałem sobie, że może właśnie Jemu nie chodzi o to, żeby bezpośrednio mi pomóc jakimś jednym cudem niczym chirurgicznym cięciem, ale żebym też sam zaczął sobie pomagać, żebym zrobił to, co mogę - żebym wychodził do ludzi. Że moje dobro w tej sytuacji, moja droga jest w tym, żebym zaczął żyć normalnie, żebym otworzył się na innych (tu ukłon w stronę bezcukru, której wczorajsza notka traktuje o podobnych sprawach i która - co tu dużo mówić - wczoraj wieczorem miała dla mnie spore znaczenie). Myślę, że On właśnie tego chce. Widocznie jest to dobre, bo On chce tylko dobra. A mi nie pozostaje nic innego, jak przyjąć te warunki.

Przypomniałem też sobie, co przeczytałem rano w rozważaniach zapodanych w gazetce parafialnej: "Jezus udziela pełni życia i ufa nam, że będziemy się nią sprawiedliwie dzielili. Usuwa się, żebyśmy sami nie odsunęli się od bliźniego."

Cóż, po prostu genialne. Po raz kolejny nastąpiła sytuacja, w której najpierw zwątpiłem i byłem już skłonny pytać, gdzie tu jest Pan Bóg, żeby po jakimś czasie zobaczyć, zrozumieć.. i z głębokim przekonaniem pomyśleć: "Szacun". Bo sorry, ale to mnie ujmuje i chyba nie ma zresztą innej opcji, kiedy patrzę, co Bóg robi z moim życiem. A robi w nim taką robotę, że nie pozostaje nic innego, jak tylko spojrzeć z głębokim uznaniem i pomyśleć czy powiedzieć właśnie coś w rodzaju tego słowa - "szacun". Cóż, znowu głęboko mnie ujął. :)

Dzięki, Panie Boże, jesteś naprawdę Kimś. Byłeś i jesteś. I tylko shame on me, że często w moim zaślepieniu tego nie dostrzegałem i jeszcze miałem do Ciebie pretensje. Przepraszam.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
bezcukru | 2009.08.04 19:21:16

Into the wild...? pieprzony egoista opuścił wszystkich, którzy go kochali, sam nie umiał kochać nikogo. i kurwa cieszę się, że tak skończyl. mam nadzieje, ze gdziekolwiek trafił - też jest samotny.

adamo | 2009.07.29 18:34:47

Uwielbiaj - na pewne rzeczy nie masz wpływu, trzeba je po prostu przyjąć.
W moim przypadku chodzi m.in. o chorobę Leśniowskiego-Crohna - dość rzadkie schorzenie przewodu pokarmowego. Powiem Ci, że akurat mi się ta choroba przysłużyła, bo gdyby nie ona, to nie wiem, w jakim miejscu w życiu bym teraz był. Swego czasu piłem, paliłem i generalnie degenerowałem się, a ta choroba dość bezceremonialnie to przerwała. I potem cieszyłem się, że się przydarzyła. Do tej pory nie zmieniłem zdania. Czasem tylko myślę, czy gdybym żył inaczej, to ta choroba by nie nadeszła.

A co do filmu, to zajrzałem na filmweb i wygląda ciekawie. Dzięki za polecenie, Tralala. :)

tralalala | 2009.07.29 08:43:53

polecam film INTO THE WILD....

uwielbiaj | 2009.07.28 21:25:10

czasem nie chcę wierzyć , a czasem nie potrafię .. czasem dziękuję Bogu , za to co mam , ale po co to robię skoro nie wierzę?

jeżeli chodzi o moją chorobę to mam cukrzyce , dowiedziałam się w dość dziwnym momencie życia , mimo tego , że nigdy nie przykładałam dużej wagi do tego dnia - sylwester , a dzień wcześniej kumpel powiedział mi ' czuję , że jutro jest Twój ważny dzień , coś się zmieni' i masz babo placek.
może tak miało być .. mimo tego , że dałabym wszystko , żeby tak nie było.

adamo | 2009.07.28 17:26:48

Uwielbiaj - Ty też możesz uwierzyć. Jest to kwestia Twojego wyboru. Tego, na co się decydujesz. Przynajmniej ja tak to widzę. "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli." Możesz, zdecyduj się po prostu na to. :)

A co do życiowych doświadczeń, to też od kilku lat jestem dość poważnie chory. Choroba jest nieuleczalna, ale śmiertelna nie jest i odpowiednio leczona nie powoduje wielkich problemów. Hm, ciekaw jestem w tym momencie, jakich problemów zdrowotnych Ty doświadczasz. U mnie w sumie miesza się ze sobą parę rzeczy. ;)

--

Lagesag - kiedy mam do siebie pretensje, to za to, co postrzegam jako mój błąd. Jako błędne, szkodliwe zrealizowanie mojej wolności. A Boga chwalę, bo wierzę, że wymiernie w moim życiu działa, nieraz się już zresztą o tym przekonałem. Czasem naprawdę jestem mu wdzięczny i na pewno jest to zupełnie normalne.
Poza tym szatan nie jest równy Bogu.

lagesag | 2009.07.28 00:04:26

po co obwiniac sie za to co w moim zyciu zle, chwalic boga z to co w nim dobre? niech zatem nasze zycie stanie igrzyskiem boga i szatana. rowny z rownym

uwielbiaj | 2009.07.27 20:55:50

tak między nami to zazdroszczę Ci tej wiary w Niego , też bym chciała.
Jeśli mogłabym wytknąć mu 'moje życiowe błędy' , które nie były moim wyborem , wytknęłabym trzy.
pieprzona choroba , która powoli zabija , mimo tego , że da się z nią normalnie funkcjonować.

daj mi wiarę , daj mi ją!

bezcukru | 2009.07.26 21:51:57

pod wrażeniem - dlaczego...?

bezcukru | 2009.07.26 21:51:09

nie sądziłam, że mogę na kogoś wpływać, to miłe, dziękuję.

jeśli chodzi o Boga, to znam Go, to mój dobry ziomek. często się kłócimy i potrafimy sobie strzelić w twarz raz na jakiś czas, ale różne ekscesy zawsze świetnie rozładowują sytuację. grunt to chcieć się dalej spotykać. nikt nie jest idealny, ideały są nudne, Bóg na pewno woli zwyczajnych ludzi, dlatego ich stwarza tak dużo :)