Czytam blogi, patrzę po kuplach i stwierdzam, że albo ja jestem inny, albo oni zwariowali. Jedno jest pewne, ze mną nigdy nie będziesz miała tak jak z nimi.
Raczej nie zabiorę cię na krewetki do restauracji gdzie kelner mówi po włosku jak brat pitt w bękartach, w zamiam mogę ewentualnie zaproponować wyjście na pizze za którą zapłacimy po połowie.
Za ostatnie 3 złote nie kupię ci róży obsypanej brokatem, prędzej kupie sobie piwo. Albo 2 tanie.
Nie będziesz ze mnie dumna, bo gdy spotkamy się z twoimi koleżankami nie będę sypał anegdotami z rękawa, uśmiechał się, i pił martini bianco. Zazwyczaj będę wyglądał na zniesmaczonego, wytknę im każdy błąd, a sam po 15 mintuach pójdę po setkę do baru.
A propos setki, to że jestem w związku nie sprawi że będę mniej pił. Na imprezie nie chwycę cię za rączkę sącząc pomału jednego redsa, raczej wypiję tyle, ile ty przez swoje krótkie życie nie miałaś okazji zobaczyć. Później będę darł ryja na ulicy, ogłaszając wszystkim, jakie kluby obecnie dominują w Polsce*.
Skoro jesteśmy przy piłce, jak jest liga mistrzów, world cup, euro, liga polska/angielska/francuska/hiszpańska/włoska/niemiecka, to mnie nie ma, przynajmniej dla ciebie. Siedzę w zadymionym barze, nazywam sędziego chujem, jego matkę też, i wdaje się w utarczkę słowną z jakimś 40 latkiem kibicującym przeciwnikom. Jak zadzwonisz wtedy to nie odbiorę.
Zresztą zazwyczaj nie odbieram, albo mówie że nie chce mi się gadać. Nie wyślę ci buziaka przez emotikony, smsa stworzę raz na tydzień.
Wyglądem też nie nadrabiam, mam nadwagę i zazwyczaj zapominam się ogolić. Zresztą po co się golić, ta skacowana morda dzięki temu nie będzie wyglądała lepiej.
I wiesz co? I tak ci będziez ze mną dużo szczęśliwsza niż z nimi, bo dla mnie charyzma to coś więcej niż raper który odszedł w 93.

*dominują wg mnie oczywiście, obiektywnie patrząc to tułają się gdzieś po niższych klasach rozgrywkowych.