Wpis który komentujesz: | Haaaaa! Jestem z siebie nieopisanie dumna. Po dlugich wahaniach udalo mi sie odkleic od kompa, ubrac, przyklepac kudly i juz, juz wybieralam sie na trzecia lekcje, kiedy zadzwonil telefon. Aska. Zrozpaczona: MAAAAAAJKKKKKKAAAAAAAA, jak to swietnie, ze tobie nigdy nie udaje sie dotrzec do szkoly na czas!!! Masz samochod? No, mam. Sluchaj, mam egzamin, autobus nie przyjezdza do 10:30, zawiez mnie, BLAGAM na uczelnie, bo jak nie dotre to jestem miazga. Spoko luz, kolezance bym nie pomogla?? Jadem po cie na swym bezowym rumaku, otrzyj lzy, niewiasto. Odebralam ja z domu, mamy jeszcze kupe czasu, ale na wszelki wypadek pruje 80, tak jak tygrysy lubia najbardziej. Aska: teeeee, tylko bez szalenstw. Slisko. Ja: Cichaj. To dla ciebie tak cisne. Aska: zwolnij. Proszeeeee. No, dobra. Ja mam teraz sugestie dla Ministerstw Transportu calego swiata: prowadzenie pod wplywem endorfiny powinno byc nielegalne. Mialam cudowny humor (udalo mi sie przeciez wstac,0), wiec usluchalam Joanny i zwolnilam. Do 10 kmh, strzezonego Pan Bog i tak dalej. Pyrkamy sobie spokojnie, za nami z tysiac samochodow, trabia, wkurzaja sie, ale frajda. Ktos wychylil sie z okna i daje mi jakies enigmatyczne znaki. Pochylilam sie wiec nad kierownica, przycisnelam do zmarszczonego nosa wyimaginowane okulary w rogowej oprawce i jedziem na kroliczka. Tudziez zajaczka. Znak stopu hen, hen przed nami, a ja juz po hamulcach. W koncu zrobilysmy full stop. Ja: Aska, jak to nam mowili przed egzaminem? Do ilu to sie liczy? Do 3 czy do 30? Aska: *pod nosem* szalona. jak bedzie tak pedzila, to wysiade z tego samochodu. Jakis_bardzo_poddenerwowany_pan: Move your fucking ass!! We got places to go! Ja: *glowa przez okno* I ain't going anywhere until this stop sign turns green, Mister! You wish to kill yourself, go right fucking ahead! Wyprzedzilo mnie ze sto samochodow, Aska i ja wyjemy ze szczescia. Wreszcie stwierdzilysmy, ze nam sie znudzilo, wiec ruszylam niechetnie i po niecalych 10 minutach pokonalysmy cale 2 km, ktore zostaly nam do jej uczelni. Nnnnno.....Teraz jak patrze uwazniej w lustro, to widze, ze zdecydowanie splaszczyla mi sie twarz od tej predkosci. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Mariposa | 2002.01.15 10:10:57 ....zebym mu sie w garaz nie wpieprzyla :) scorpiona | 2002.01.10 00:00:45 mozna tez w druga strone.Wiesz(ale nie sliska droga!),trzymac sie na milimetry od tego z przodu i mrugac mu swiatlami,na klakson,starac sie wyprzedzic itp,ale nie zrobic tego.I tak do usranej smierci:))) Mariposa | 2002.01.09 20:54:07 hmmm....ale ja nawet bez szalenstw moglabym sie spokojnie utrzymac z sumy, ktora bule na ubezpieczenie!! mysza | 2002.01.09 20:32:49 Skads znam takie szalenstwa na drogach.. sporobuj jeszce nastepnym razem, czegos takiego jak.. gdy beda chcieli Cie wyprzedzic zjedz na srodek jezdni tak zeby sie nie dalo.. Mozn amiec niezly ubal.. Albo gdy jedziesz nie swoim pasem i z naprzeciwka jedzie samochod a Ty nie zjezdzasz mu z drogi.. dopiero odjezdzasz gdy juz jest bardzo blisko.. :)) Adrenalina jest niezla.. a o mandatach kto by pamietal.. |