Wpis który komentujesz: | Dziś w pracy miały miejsce potrójne imieniny, więc miałem okazję spróbować kilku specjałów. Jednym z nich było ciasto o bardzo mile się kojarzącej nazwie mrówkowiec. I dodatkowo było bardzo smaczne i słodziutkie, mniam... Składa się z misternie ułożonej góry czegoś w rodzaju kruchych faworków oblanych miodem i posypanych makiem i rodzynkami. Co prawda jak się to je, ma się całe ręce lepkie, ale naprawdę jest pyszne. Drugim specjałem był imieninowy kieliszek martini. I mówcie co chcecie - martini jest obrzydliwe w smaku. Zupełnie jak syrop od kaszlu "Tussipect", który przy zapaleniu oskrzeli łykałem w dzieciństwie. Nawet piwo, które jest gorzkie i paskudne, nie jest tak paskudne jak martini. Po imieninkach pora na sprawy urzędowe czyli poczta, urząd skarbowy i takie tam. W końcu dokonałem dzieła i wypełniłem swój jedyny w swoim rodzaju osobisty PIT-37. Tylko jutro zawiozę i mogę czekać na zwrot nadpłaty... W sieci dyskografia Papa Dance ustąpiła na jakiś czas zespołowi Łaskowyj Maj, w końcu jutro idę na karaoke i będę miał okazję pośpiewać w języku naszych wschodnich przyjaciół ;-,0). |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
krashan | 2002.04.23 16:56:15 Piłem białe. Znasz zresztą mój stosunek do napojów alkoholowych... Po prostu nie lubię ich z pewnych względów. Niemniej kieliszek czerwonego wina to coś czym nie wzgardzę, ale martini nie zdobyło sobie mojego uznania... galaxy | 2002.04.23 15:30:17 ale to słodkie, bo extra dry smakuje jak nafta... basiek | 2002.04.23 12:22:59 A ktore martini piles, biale czy czerwone?:) Polecam biale z cytryna i lodem, badz tez z tonikiem. Jest pyszne ;) |